11/09/2017

"Z Łodzią w tle"


7 listopada w Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi – Oddziale Martyrologii Radogoszcz została otwarta wystawa malarstwa. Składają się na nią łódzkie pejzaże w wielu stylach, o różnorodnych charakterach, od spokojnych po płomienne. Miałam przyjemność uczestniczyć w jej powstawaniu, co stanowiło interesujące wyzwanie. Odnalazłam punkty wspólne płócien, które wybrali z muzealnego magazynu pomysłodawcy i autorzy ekspozycji, dr Karol Jadczyk, Dariusz Marciniec, Przemysław Stępień. Uporządkowałam pejzaże w stworzone przez siebie grupy, powiązane z nurtami w sztuce XIX i XX wieku. Napisałam tekst do wystawy i uczestniczyłam w jej aranżowaniu. Przed Wami efekty, ilustrowane fotografiami udostępnionymi mi dzięki uprzejmości Muzeum. Bardzo za nie dziękuję. 

Niektóre płótna zestawiłam z dziełami spoza wystawy, znanymi z historii sztuki,  z którymi wykazują one cechy wspólne. Dzięki wpisowi będziecie mieli okazję zobaczyć, jak wyglądało zdobywanie materiałów do prezentacji multimedialnej. Wykonał ją Artur Kamiński. Przekonacie się, jakie wrażenia towarzyszyły gościom wernisażu. Zapraszam!

Od frontu obraz Wiesława Śniadeckiego Łódź – Nowy Rynek – 1918 z 1988 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi 

Wprowadzenie

Na jakie sposoby twórcy z Łodzi czynili swe miasto malowniczym? Które budynki i ulice przeglądają się w ich płótnach? Czy socrealistyczną tematykę da się ująć awangardowo? Na te pytania niech odpowiedzą wyeksponowane obrazy. Powstały one w latach 50., 60., 70. i 80. XX wieku. Nie zostały uporządkowane chronologicznie, lecz według podobieństw w formie i oddziaływaniu. Prezentowane są w grupach Impresja, czyli wrażenie, Prostota formy, Ekspresja koloru, Nastrojowy realizm. Na wybór wpłynęło również posiadanie przez prace cech właściwych impresjonizmowi, postimpresjonizmowi, kierunkom awangardowym, hiperrealizmowi. Jedne powiązania są silne, inne swobodne, ale wszystkie pozwalają ujrzeć dzieła w szerszym kontekście niż lokalny. Socrealizm nie został potraktowany oddzielnie. Płótna noszące jego znamię znajdują się wewnątrz utworzonych grup. Odrębną kategorię stanowią kompozycje, których bohaterem jest Radogoszcz.
Grafika reklamująca wystawę, z fragmentami dzieł

Obrazy różnią się, jeśli chodzi o jakość artystyczną. Wynika to z tego, że dawne Muzeum Ruchu Rewolucyjnego nie miało jej przede wszystkim na uwadze, gdy gromadziło swoją kolekcję. Deklarowało, że docenia szczytność zamiarów, chce reprezentować działalność łódzkiego środowiska, jest otwarte na plastyczne eksperymenty – o ile malarze nie odżegnywali się od bycia częścią sztuki socjalistycznej. Na szczęście oficjalne założenia nie wykluczyły różnorodności twórczych wpływów i stylów. Wystawa ukazuje wielość spojrzeń.

Impresja, czyli wrażenie

Łódzcy artyści dobrze przyswoili sobie lekcję impresjonizmu. Prymusem w tym względzie można by nazwać Wiesława Śniadeckiego, który był nie tylko malarzem, ale także scenografem. Przetworzył miejskie scenerie własnymi metodami, wzmagając ich malowniczość. Cienka kreska, szkicowy sposób malowania zabierają ciężar bryłom pałaców, kamienic, fabryk, robotniczych domów, bloków. Oddają koronkowość misternie zdobionych fasad zabytków. 

Od lewej i od góry obrazy Wiesława Śniadeckiego Skwer przy ulicy Ogrodowej, 1980 r., Biała Fabryka w szreni, 1979 r., Muzeum przy ul. Gdańskiej, 1987 r., Księży Młyn, 1977 r., Odchodzące i nowe w Śródmieściu (Studnia), 1979 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Ukazane powierzchnie wydają się wibrować zupełnie jak te na obrazach XIX-wiecznych impresjonistów. 

Tak jeden z najbardziej znanych impresjonistów, Claude Monet, ujmował katedrę Notre-Dame w Rouen w różnych porach roku i dnia w latach 1893-94, źródło   

Śniadecki oddał fasadę Pałacu Poznańskiego w podobny sposób jak Monet fasadę katedry, fot.  Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Wrażenie potęgują rozedrgane gałęzie smukłych drzew. Śniadecki chętnie zestawiał martwe z ożywionym, architekturę z krajobrazem. Poddawał je takim samym prawom, gdy oprószał przestrzenie śniegiem. Jego biel rozświetla płótna. Dzięki jasnemu kolorytowi prace zyskują na delikatności i subtelności, dostarczając przyjemności wizualnej.

Urok emanujący z ośnieżonego pejzażu wykorzystał także Jan Dziewałtowski-Gintowt, malując Fabrykę mebli w Łodzi. Dzięki niemu złagodził industrialny charakter tego obszaru. Z nieba i ścian starych domów na drugim płótnie jego autorstwa farba wydaje się spływać. Powierzchnię ulicy Zduńskiej artysta zobrazował w taki sposób, że kocie łby bruku rozmywają się. Są to kolejne pogłosy technik impresjonistów. 

Od lewej: Jan Dziewałtowski-Gintowt, Fabryka mebli w Łodzi, 1977 r. i Ulica Zduńska w Łodzi, 1977 r., Konstanty Mackiewicz, Piotrkowska wieczorem, 1960 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Jeszcze inne ich echa oddał Konstanty Mackiewicz. Jego kompozycja przypomina Bulwar Montmartre nocą pędzla Camille Pissarro. 

Camille Pissarro, Bulwar Montmartre nocą, 1897 r., źródło


Ukazując nocny widok ulicy Piotrkowskiej, Mackiewicz zastosował podobną perspektywę jak Francuz. Potęguje ona dynamikę przedstawienia. 

Konstanty Mackiewicz, Piotrkowska wieczorem, 1960 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Jednak łódzki malarz  rozmiękczył bryły, rozmazał smugi świateł w mniejszym stopniu niż Pissarro. Na jego płótnie Piotrkowska biegnie ku Placowi Wolności. Sam widok Placu – od strony Ratusza – zaprezentował Tadeusz Roman. Swobodne zarysy budowli i figur przechodniów, oddanie ruchu ulicznego sprawiają, że odbiorca ma wrażenie, że malarz dopiero co odszedł od sztalugi i odłożył pędzel po ujęciu jedynego w swoim rodzaju, niepowtarzalnego momentu w życiu miasta.

Prostota formy

Impresjoniści, malujący w sposób szkicowy, utorowali drogę postimpresjonistom, którzy jeszcze mocniej uprościli przedstawianie. Jeden z najważniejszych reprezentantów postimpresjonizmu, Paul Cézanne, traktował pejzaż syntetycznie. Geometryzował jego elementy, nadając mu swego rodzaju surowość, ożywianą dzięki palecie intensywnych barw.

Paul Cézanne, Góra św. Wiktorii, 1890 r., źródło

Malarz ten wywarł wpływ na całe pokolenia twórców, w tym XX-wiecznych i awangardowych, którzy poszli jego śladem, stawiając na umowność.

Artyści, których prace prezentowane są w tej części ekspozycji, wykazują analogiczne podejście. Wybrane obiekty pokazali jako nieskomplikowane, masywne bryły, obwiedzione konturami. Korony drzew zostały sprowadzone do obłych figur, które stapiają się ze sobą. Sylwetki ludzkie są podobne podłużnym cieniom. 

Od lewej: Józef Skrobiński, Stara Łódź, 1973 r., Łódź 1910 – jatki, 1973 r. i Nowa Łódź, 1969 r., Józef Mróz, Śródmieście Łodzi, 1982 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Takie środki artystyczne okazały się odpowiednie, żeby przedstawić zarówno widoki właściwe „starej Łodzi” – dymiące fabryki, chaty robotników, stragany, brukowane ulice, jak i te rodem z „nowej Łodzi” – wieżowce, prostopadłościany bloków mieszkalnych przeprute rzędami okien. Najlepiej udowadniają to prace Józefa Skrobińskiego, który podjął oba motywy. Mimo że w myśl komunistycznych założeń nowe budownictwo miało budzić wrażenie atrakcyjniejszego od dawnego, ciekawiej prezentuje się zabytkowa już architektura, ożywiona energią ludzkiej krzątaniny.

Ekspresja koloru

Fowiści i ekspresjoniści stanowczo odrzucili poglądy naturalistów czy impresjonistów. Tak jak Vincent van Gogh odważnie deformowali rzeczywistość, uwolnili kolory od zgodności z nią, oddali im decydujący głos. 

Vincent van Gogh, Taras kawiarni w nocy, 1888 r., źródło 

Praca jednego z fowistów, Maurice de Vlamincka, Restauracja <<La Machine>> w Bougival, ok. 1905 r., źródło

Pragnęli, żeby odważne zestawienia barw przede wszystkim oddawały i wywoływały uczucia. Podobieństwa do ich sposobu pojmowania malarstwa da się odnaleźć w pracach Kazimierza Kędzi i Kazimierza Trzebiatowskiego. Płomieniste żółcie, pomarańcze, czerwienie aż atakują wzrok. 

Od lewej i od góry: Kazimierz Kędzia, Z dawnych lat Łodzi – Fabryka Scheiblera na Księżym Młynie, 1977 r., Kazimierz Trzebiatowski, Pomnik Czynu Rewolucyjnego, 1979 r. i  Pomnik Martyrologii Dzieci, 1980 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

W porównaniu z nimi pozostałe barwy użyte przez artystów wydają się stonowane, choć trudno odmówić im wyrazistości. Paleta gra główną rolę, a temat jawi się jako pretekst do jej użycia. Zamaszyste, dynamiczne, rytmiczne pociągnięcia pędzla czy szpachli również składają się na wywołanie niepokoju. Ponadto Kędzia dodawał do tych efektów grube faktury, uzyskane dzięki używaniu gęstej farby.

Ekspresyjne środki wypadają szczególnie zaskakująco w zestawieniu z socrealistycznymi pomnikami. Obrazy Trzebiatowskiego emanują nie tylko tym paradoksem. Kontrasty widoczne są w ich kompozycji. Piony postumentów i drzew odcinają się od poziomych pociągnięć pędzla składających się na tło. Zestawienie ciepłych tonów z zimnymi potęguje dysonans. Jednak żaden ekspresjonista ani jego naśladowca nie był zwolennikiem harmonii.

Nastrojowy realizm

Kiedy jedni artyści odcinali się od realizmu, inni do niego dążyli. W pierwszej części tryptyku przedstawiającego Kościół św. Józefa Marian Kaczmarek umieścił pejzaż za ramami okna, na parapecie którego leży gazeta. Na drugiej tablicy pokazał swoje dłonie podczas szkicowania, zaznaczając nawet bieg nabrzmiałych żył.

Marian Kaczmarek, Tryptyk: Errare humanum est, czyli odbitka dla JWP Flatta, 1981 r.,  fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Przy ostatniej zaprezentował ołówek, tubki farby, skrawek papieru z adnotacją przypiętą spinaczem do rysunku. Wszystkie te elementy dodają realności. 

Kompozycje z drobnymi przedmiotami, dającymi iluzoryczny efekt, były popularne w dobie baroku. Określa się je terminem trompe l’oeil. 

Trompe l’oeil Everta Colliera z 1699 r., źródło

Metodę tę stosowano i później. Chętnie wykorzystywali ją także XX-wieczni hiperrealiści. Tryptyk Kaczmarka jest jej bliski.

Tłumaczę koncepcję wystawy tuż przed częścią Nastrojowy realizm. Od lewej: Jan Łukasik, Piotrkowska za fasadą, 1981 r., Henryk Hoffman, Ulica Piotrkowska, 1977 r., poniżej Andrzej Sadowski, Ulica Narutowicza – Ziemia obecna, 1975 r., obok Marian Kaczmarek, Tryptyk: Errare humanum est, czyli odbitka dla JWP Flatta, 1981 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Hiperrealistyczne umiłowanie detali widoczne jest w obrazie Andrzeja Sadowskiego. Iluzję współtworzy perspektywa ukośna, która wytwarza wrażenie głębi. Nadaje ona również wyraz płótnom Jana Łukasika i Henryka Hoffmana. 

Jan Łukasik, Łódź – Weduta IV, 1981 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi 

Widoki niekończących się ciągów budynków, zwężających się ulic i chodników, zmniejszających się sylwetek przechodniów pozwalają zaznać miejskiego ruchu. 

Praca hiperrealisty Howarda Kanovitza Rzutowana scena uliczna oddająca charakter miejskiego życia, 1971 r., źródło

Mimo upodobania do rzetelnego oddawania obserwacji, logicznego konstruowania dzieł każdy z tych artystów potrafi też wywołać nastrój. 


Od lewej: Janina Habdas, Stare i nowe, 1977 r., Henryk Hoffman, Styczeń 1981, 1981 r., Jan Łukasik, Piotrkowska za fasadą, 1981 r.,  fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi 

Piotrkowska za fasadą
Łukasika wyróżnia się melancholią właściwą pustym przestrzeniom. 


Fot.  Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi 

Niesie w sobie spokój, senność miejsc namalowanych przez prekursora surrealizmu, Giorgio de Chirico. 

Giorgio de Chirico, Szczęście powrotu, 1915 r., źródło

Nie mniej osobliwą, posępną atmosferę kreuje płótno Hoffmana Styczeń 1981, z tłumem, który zimowym, zamglonym świtem stoi w kolejce uformowanej wzdłuż murów oklejonych plakatami o strajkach Solidarności. Ponad niepozornymi postaciami majaczą zarysy bloków, osnuwane chmurami.

Realistyczne, a zarazem nastrojowe jest również płótno Janiny Habdas. Odcienie nadane niebu, fabryce, drzewom powtarzają się w tafli stawu. Oto górna połowa obrazu przegląda się w dolnej. Całość cechuje finezja. 

Z lewej widoczny jest obraz Zygmunta Nirnsteina Pomnik Juliana Marchlewskiego z 1966 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi 

Z kolei Zygmunt Nirnstein połączył socrealistyczny motyw, toporność pomnika i budowli otaczających Stary Rynek z kolorami właściwymi zachodowi słońca. Postać przykucniętego w cieniu chłopca, otoczonego przez gołębie, roztacza aurę romantyzmu. Artysta ograł przewodni temat dzieła w zadziwiający, poetyczny sposób.  

Radogoszcz

Obrazy ukazujące podpalenie przez Niemców Rozszerzonego Więzienia Policyjnego w styczniu 1945 roku, wizerunki mauzoleum i muzeum w latach powojennych da się pogrupować według kategorii zastosowanych wobec innych łódzkich przestrzeni. 

Od lewej i od góry: Zygmunt Kaniewski, Radogoszcz, 1960 r., Wiesław Śniadecki, Radogoszcz – Muzeum, 1987 r., Konstanty Mackiewicz, Łódź wczoraj, dziś i jutro, niedatowany, Tadeusz Roman Radogoszcz, Stefan Kaźmierczak, Spalenie Radogoszcza przez Niemców, 1959 r., Benon Liberski, Radogoszcz, 1978 r., Andrzej Tryzno, Radogoszcz, 1978 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi 

Do dzieł impresyjnych zaliczają się te pędzla Wiesława Śniadeckiego, Zygmunta Kaniewskiego, Konstantego Mackiewicza, Tadeusza Romana. Styl, w jakim zobrazował pożar ostatni z wymienionych autorów znacznie różni się od tego, który obrał do ujęcia tego samego wydarzenia Stefan Kaźmierczak. Na jeszcze prostsze, cięższe formy niż on – wręcz toporne – zdecydowali się Feliks Zbigniew Turski i Zygmunt Hyży. Zadbali oni o uwydatnienie powagi, patosu, wyjątkowo widocznych na obrazie upamiętniającym odsłonięcie pomnika.

Praca Benona Liberskiego, z gmachami zajmowanymi przez ogień, który rzuca błyski na trupy więźniów ułożone na śniegu, wywiera silny wpływ na emocje. Kontrast bieli z płomiennymi barwami świadczy o wykorzystaniu przez artystę ekspresyjnych właściwości kolorów. W tym przypadku wzmagają one tragizm. Z zupełnie innych pobudek mocne barwy zastosował Jan Dziewałtowski-Gintowt. Dla niego liczył się przede wszystkim efekt wizualny, osiągnięty przez zestawienie wyrazistych odcieni murów i nieba z subtelnymi tonacjami iglicy. 

Obraz Jana Dziewałtowskiego-Gintowta Pomnik w Radogoszczu z 1979 r. znajduje się na pierwszej stronie folderu do wystawy. Fot. ja 

Nastrojowy realizm prezentuje zaś dzieło Andrzeja Tryzny, który namalował tylko fragment budynku byłego więzienia. 

Andrzej Tryzno, Radogoszcz, 1978 r., fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodz

Przyciemnione cegły, ziejące czernią otwory okienne stwarzają zagadkowy, a nawet budzący grozę wizerunek miejsca. To dzieło, minimalistyczne w formie, nieostentacyjne, lecz silne w działaniu jest najnowocześniejsze ze wszystkich przedstawień Radogoszcza.

***
Na ścianach zaprezentowane są wybrane dzieła. Wszystkie ukazuje prezentacja. 


Po kliknięciu na miniaturkę dany obraz powiększa się, a później przechodzi w aktualne zdjęcie miejsca, które zostało namalowane. Obok cały czas wyświetla się mapa, na której jest ono zaznaczone.


Miałam okazję uczestniczyć w miniwycieczce śladami obrazów i asystować przy fotografowaniu danych miejsc. 


Twórca prezentacji starał się powtórzyć na zdjęciach perspektywy zastosowane przez malarzy.

A tak przebiegał wernisaż.










Powyższe fotografie z pracy nad wystawą i z wernisażu pochodzą od Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

Zachęcam Was do oglądania wystawy, poznania wszystkich obrazów, jakie się na nie składają; zetknięcia się oko w oko z wyeksponowanymi dziełami, wybrania spośród nich swojego ulubionego. Wystawa potrwa do marca 2018 r., można ją zwiedzać bezpłatnie w godzinach otwarcia muzeum. Adres: ul. Zgierska 147. Na chętnych czeka konkurs fotograficzny z nagrodami, którego warunki znajdują się w folderze.

Serdecznie dziękuję Muzeum za zaufanie mojej koncepcji i bardzo miłą współpracę przy tworzeniu wystawy. Mam nadzieję, że przyniesie ona wiele owoców, przede wszystkim wielobarwne wrażenia odbiorcom.

2 komentarze:

  1. Świetna wystawa! Muszę ją koniecznie odwiedzić i zareklamować w swojej prezentacji. Do tego fenomenalnie pasuje Twoje zdjęcie z OFF Piotrkowskiej z Ellą. Czy w Muzeum Tradycyj Niepodległościowych albo w ms2/ms1 można przeczytać opisy po angielsku albo zapłacić za przewodniczkę/przewodnika bądź też wypożyczyć audio-przewodnik, ponieważ nie pamiętam? Cieszę się, że na Łódź coraz częściej patrzy się przychylnym okiem, ukazując jej wielobarwność, dychotomiczność, nieprawdopodobną zmienność i przeobrażalność, a może i kapryśność. Jeszcze bardziej uwagę przykuwa usytuowanie tych dzieł na osi prądów w malarstwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa o koncepcji wystawy. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam obrazy, sama zdziwiłam się ich różnorodnością. Dobrze, że pojawił się pomysł ich pokazania. Opisy przy wystawie "Z Łodzią w tle" są tylko po polsku. Nie pamiętam, jak jest przy innych ekspozycjach w Muzeum Tradycji Niepodległościowych, radzę dopytać np. przez Facebooka albo maila (muzeum ma stronę). Wiem za to, że są tam przewodnicy. W ms1/ms2 są opisy po angielsku, jest też chyba dostępny audioprzewodnik, a na pewno są żywi przewodnicy. Ale najlepiej dla 100% pewności zasięgnąć informacji u źródła i myślę, że na zwiedzanie z przewodnikiem trzeba umawiać się wcześniej.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Marta Motyl