Taki tytuł nosi mój tekst, który stał się
częścią projektu Zdalnie, a blisko. W jego ramach autorki i autorzy publikujący w wydawnictwie Lira napisali
krótkie opowiadania inspirowane sytuacją podczas pandemii. Pomysłodawcą akcji jest Wojciech Dutka. Opowiadania ukazują się cyklicznie na stronie wydawnictwa na
Facebooku: https://www.facebook.com/WydawnictwoLIRA. Na niej w piątek, nie trzynastego, lecz siedemnastego, część z
Was poznała i moje.
Dla Czytelniczek i Czytelników, którzy jeszcze nie spotkali Krzyżówki z widokiem na swojej drodze,
postanowiłam zamieścić tekst również tutaj. Życzę Wam przyjemnej lektury
i owocnego rozwiązywania krzyżówek ;).
W co się bawić w kolejny wieczór? Dawno nie bawiłam
się z krzyżówką. Panoramiczna, którą wybrałam, wydawała się przychylna. Chętnie
rozłożyła drukowane ciało. Pomrukiwała hasłami do odgadnięcia. Prężyła się w
oczekiwaniu.
Zaczęłam ją głaskać wypisywanymi literami. Pieścić wypełnianymi
rubrykami. Ocierała się o ołówek, prosząc o więcej. Więcej niż mogłam jej dać.
Już byłam w ogródku, już witałam się z gąską, a mój pomysł nie
pasował w okienka. Albo wypadał z głowy i wpadał do głębokiej studni.
Odpowiadała tylko dalekim echem myśli.
Podniosłam głowę znad gazety. Zagapiłam się w okna bloku
naprzeciwko. Liczyłam na to, że odświeżony mózg pokręci korbką. Podsunie wiadro
z żywą wodą rozwiązań i wreszcie dokończę krzyżówkę.
Ona nieubłaganie stygła. Jakby wiedziała, że pełnego spełnienia
nie uświadczy. Niestety nie ze mną taki numerek. Dałam grymaśnicy na
przetrzymanie obiecankę cacankę, że lada moment, a będzie zadowolona.
Nie uwierzyła. Niewypełnione hasła zniecierpliwiły się. Sus za
susem, w tanecznym chassé przeskoczyły z kartek na mury.
Nad niektórymi blokowymi oknami pojawiły się teksty ze
strzałkami w dół. Świeciły światłem własnym, neonowym. „Trochę ptaka, trochę
gada”, „spotkał żonę na seansie”, „wielkie nic”, „kwiat z kwiatów”,
„gra-ryzyk”, „ciała naprzód” itd.
Nie musiałam więcej głowić się nad uzupełnianiem haseł. Przecież
same wskazały, kto, co, z kim, z czym i gdzie. Opadły żaluzje i iluzje.
Lokatorzy i lokatorki nie tworzyli znanego mi teatrzyku cieni. Zostali
prześwietleni. A jednocześnie dawali nowe pola do domysłów.
„Teatrzyk-mieszanka, oscylujący między szmirą a prawdziwą poezją”*, to hasło
okazało się prorocze.
Byłam pod wrażeniem. Krzyżówka pożywiała się moimi
pochlebstwami. Przed deserem ta przechera wyjawiła mi, że do głównego
rozwiązania liczą się te okna z bloku, które wydzielają blask. Nie miałam
pojęcia, co z nich wyciągać, według jakich zasad je szeregować. Nawet nie
wiedziałam, które z nich wchodzą w grę!
Ledwo spojrzałam na oświetlone okno, zanurzało się w czekoladowym
cieście nocy. Równocześnie, w tym samym pionie albo poziomie, żyrandol albo
lampa rozdzierały ciemność biszkoptem, bananem, miodem, chałwą, morelą,
marcepanem. Zapalane światła przybierały ich kolory.
Nie miałam hasła, nie miałam klucza, nie miałam wyjścia.
Odłożyłam krzyżówkę na bok. Istniało tylko moje okno, dzięki któremu patrzyłam
w cudze okna i słodko się w nich zatapiałam.
* Wykorzystałam oryginalne hasła z krzyżówek, głównie dostępnych
na stronie internetowej „Przekroju”.
Tym z Was,
którzy jeszcze nie mieli okazji sięgnąć po moje powieści, szczególnie polecam najnowszy psychoerotyk, Kolekcjonerkę. Dzięki niemu dostaniecie się w świat, w którym jest aż gęsto od fantazji, w tym spełnianych jak najbardziej bezwstydnie. Książka ukazała się w kilku formatach. Podaję Wam przykładowe linki do zamówień internetowych: wersja papierowa bit.ly/2VM0YSe, ebook https://bit.ly/38SbsFa, audiobook https://bit.ly/2TSgBsU.
P.S. Pomysł na opowiadanie wpadł
mi do głowy, kiedy na Instagramie zobaczyłam zdjęcie autorstwa Karmana
Verdiego: https://www.instagram.com/p/B-IRImFjmRG/.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz