Poprzedni wpis poświęciłam Ogrodowi rozkoszy ziemskich Hieronima Boscha. Moim zdaniem artysta ten najwspanialej ukazał motyw ogrodu miłości w całej historii sztuki i na wieki wieków, amen. Prezentując szalone i porywające spotkania człowieka z
naturą i pośród niej, skorzystał on przede wszystkim z wzorców znanych z kultury średniowiecznej. Postanowiłam pokazać więc także przykładowe przedstawienia schadzek średniowiecznych kochanków... i nie tylko, ale najpierw: krótkie wprowadzenie.
Już w dziełach sztuki starożytnego Egiptu znajdziemy
pary przechadzające się po ogrodzie.
Tutanchamon i jego żona Anchesenaton w ogrodzie, źródło |
Sykomora, morwa, palma, granat były związane z
miejscami, w których nastąpiło poczęcie ważnych bóstw egipskich. Z Afrodytą, grecką
bogini miłości, młodości i piękna, również łączono granat, a oprócz
niego jabłko i mak. Rośliny te obfitują w nasiona i są symbolami płodności. W kwietniu, podczas rytualnego powitania wiosny, posągom bogini składano dary.
Budząca się do życia przyroda stawała się metaforą budzących się uczuć.
Nic dziwnego, że ogród kojarzy się z muzyką miłości.
Ilustracja do Powieści o Róży G. de Lorrisa i J. de Meun, ok. 1490-1500 r., źródło |
Z fontanny bije źródło, które pozwala zachować wieczną młodość. Może dzięki niemu uczucia też się nie starzeją?
Na miniaturze z Kodeksu Manesse wszechobecny jest kolor odnoszący się do namiętności. Czerwone są stroje pary, czerwonymi
kwiatami cieszy oczy drzewo, pod którym oddaje się ona pieszczotom.
Ok. 1330 r., źródło: R. Bartlett, Panorama średniowiecza, przeł. D. Stefańska-Szewczuk, Warszawa 2002, s. 226. |
Jednym z kultowych symbolów miłości do dziś jest czerwona
róża. Według mitologii greckiej Afrodyta, spiesząc, by uratować z opresji
ukochanego Adonisa, biegła po białych różach. Ich ciernie kaleczyły jej stopy.
Krew płynąca ze stóp bogini zabarwiła płatki kwiatów na czerwono. W
średniowieczu wielką popularność zyskała Powieść
o Róży. Jej autorzy przedstawili pełne przeszkód i wymagające niemałych
poświęceń zdobywanie upragnionej rośliny, będącej alegorią upragnionej kobiety.
źródło |
źródło |
Ok. 1490-1500 r., źródło |
Ważnym typem średniowiecznego ogrodu jest wirydarz.
Pierwotnie znajdował się on wewnątrz zabudowań klasztornych. Miał najczęściej
kształt kwadratu lub prostokąta. Otaczał go krużganek i otwierające się do
niego arkady. Jego powierzchnia była podzielona w sposób geometryczny. Centrum akcentowała studnia, fontanna lub ozdobne drzewo.
źródło |
Ogród wirydarzowy niekiedy nazywano „rajem” lub „rajskim dworem”. Potem terminem wirydarzu zaczęto określać także duże, starannie skomponowane, pełne zieleni przestrzenie w pobliżu zamków. Umieszczone w nich namioty zachęcały do wypoczynku i były wymarzonymi miejscami romantycznych spotkań. W wirydarzowej scenerii pokazany jest grzech rozpusty na blacie Stołu Mądrości Hieronima Boscha. Tytuł dzieła ma genezę w Przypowieści Salomona, gdzie opisana jest mądrość zapraszająca do stołu.
H. Bosch, Stół Mądrości, 1470-1480 r., źródło |
W środkowej części obrazu Bosch ukazał boskie oko, w
źrenicy którego znajduje się siedem grzechów głównych. Żaden z nich nie umyka więc boskiej uwadze. Cave, cave, Dominus videt (Strzeż
się, strzeż się, Bóg Cię widzi) - ostrzega napis znajdujący się na kręgu otaczającym wizerunek Chrystusa. Z kolei wokół kręgu grzechów umieszczone są cztery medaliony prezentujące rzeczy ostateczne: Godzinę śmierci, Zmartwychwstanie,
Sąd Ostateczny, Piekło i Królestwo
Niebios.
A w jaki sposób boskie oko widzi rozpustę?
źródło |
W namiocie flirtują dwie pary, którym towarzyszy… dwóch obłąkanych. Tak,
czasami do romansu ciągnie ludzi szalona siła – albo diabelska!
A. Sorge, Przeciwko szóstemu przykazaniu, 1378 r., źródło: T. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 2000, s. 564 |
Te dzieła nadal inspirują. Na
poniższej pracy współczesna artystka przetworzyła motyw spotkania kochanków w ogrodzie, nie
zapominając o zachowaniu stylizacji, ozdobności
i lekkości właściwych średniowiecznym rycinom.
Ilustracja autorstwa Svety Doroshevy, współczesnej izraelskiej artystki, źródło |
Dodatki specjalne
Żeby cokolwiek narodziło się w ogrodzie (a co
dopiero miłość), o ogród trzeba dbać, również walcząc ze szkodnikami. Ślimaczą
się, ale działają tak wytrwale! Niekiedy zmagania z nimi zdają się przerastać ludzkie
siły.
źródło |
Bujne plony są godne wszelkich poświęceń.
Ilustracja z Kroniki J. Froissarta, źródło |
Ilustracja z Tacuinum Sanitatis, ok. 1400 r., źródło |
Jednak zdarza się, że one pozostają nie do końca zgodne z oczekiwaniami.
źródło |
Ratunku!!!
"Jestem dziewczynka z
mandragory,
robak mnie kocha, nie zjada.
słońce pod ziemią lśni tak ślubnie,
plecie witraże, maluje.
Chodź, rusz łopatą i odczaruj.
Przyjdziesz raz jeszcze i wstanę".
robak mnie kocha, nie zjada.
słońce pod ziemią lśni tak ślubnie,
plecie witraże, maluje.
Chodź, rusz łopatą i odczaruj.
Przyjdziesz raz jeszcze i wstanę".
Po wydobyciu
z ziemi mandragora wrzeszczała i rzucała klątwy. Człowiek, który je usłyszał, tracił
zmysły i umierał jeszcze tego samego roku. Wyrwanie ziela wymagało bowiem specjalnych zabiegów. "Najpierw trzeba było roślinę polać moczem damskim lub jeszcze lepiej
krwią menstruacyjną. Następnie można było korzeń delikatnie, acz głęboko
obkopać dookoła, ale za żadne skarby nie wyciągać go z ziemi. Dla pewności
trzeba było jeszcze zakreślić dookoła rośliny trzy magiczne kręgi przy pomocy
miecza. Teraz następowała najtrudniejsza część. Należało korzeń delikatnie, ale
mocno obwiązać sznurkiem, a drugi koniec sznura przywiązać do psiego ogona. Jak
już pies był mocno przywiązany, należało mu rzucić kawał mięsa w takiej
odległości, by zmierzając do żarła, wytarmosił z ziemi mandragorowy skarb.
Mandragora w tym czasie rzucała najokropniejsza przekleństwa na psa, które
należało zagłuszyć głosem trąby. Głos trąby był potrzebny także po to, żeby
umilić [mu - przyp. MM] ostatnie chwile życia (...). Zdychał on natychmiast po wyciągnięciu korzenia z ziemi. Była to jednak
stosunkowo mała strata w porównaniu z korzyściami, jakie przynosiło posiadanie
lub sprzedanie silnego, zdrowego korzenia mandragory"[*].
Gerard Horenbout, ok. 1500 r., źródło |
W pracach, które pokazałam we wpisie, najbardziej podoba mi
się swobodne połączenie elementów wziętych z codzienności z tymi niecodziennymi, magią i zaświatami. Ono daje surrealistyczne rezultaty.
Urzeka mnie zarówno prostota kompozycji, jak i uproszczenie poszczególnych
kształtów. Barwy zwykle są intensywne i
czyste. Twórców cechuje pewna naiwność, ale jest ona tak czarująca, że składa
się na bajkowy efekt. Wspaniałe są też dekoracyjność ilustracji i dbanie artystów
o detale.
[*] Mandragora, http://wrozkajoanna.bloog.pl/id,416056,title,Mandragora,index.html?smoybbtticaid=616511,
[17 stycznia 2016].
Świetnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że się Panu spodobał. Zapraszam do lektury innych tekstów na blogu, może znajdzie Pan jeszcze coś dla siebie :).
UsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję Pani za miłe i motywujące słowa! Zachęcam Panią do lektury moich esejów o sztuce, zebranych w książkach "Sztuka podglądania" i "Sztuka prowokowania" - z myślą, że może również Panią zainteresują :).
Usuń