źródło |
Poniższy tekst nie jest recenzją, a zapisem rozważań po obejrzeniu filmu.
Joe, główna bohaterka Nimfomanki, nigdy nie odnajdzie spełnienia. Zmysły i psychika tej kobiety pozostają nienasycone doznaniami. Ona potrzebuje ich w coraz większych dawkach. Seks staje się dla niej też sposobem na pozbycie się napięcia. Kiedy beznadzieja rośnie, erotyzm działa jak zastrzyki energii i pierwotnej siły witalnej. Śmierć oddala się. Pomoc jest doraźna, bo złe stany i tak wracają, więc Joe znowu musi je odreagować. Nałóg zniewala, gdyż rozkosz przeplata się z bólem. Sądzę, że słowem-kluczem do dzieła von Triera jest „niezaspokojenie”. Ono wiąże się z obsesją i przymusem, właściwymi dla każdego uzależnienia.
Joe, główna bohaterka Nimfomanki, nigdy nie odnajdzie spełnienia. Zmysły i psychika tej kobiety pozostają nienasycone doznaniami. Ona potrzebuje ich w coraz większych dawkach. Seks staje się dla niej też sposobem na pozbycie się napięcia. Kiedy beznadzieja rośnie, erotyzm działa jak zastrzyki energii i pierwotnej siły witalnej. Śmierć oddala się. Pomoc jest doraźna, bo złe stany i tak wracają, więc Joe znowu musi je odreagować. Nałóg zniewala, gdyż rozkosz przeplata się z bólem. Sądzę, że słowem-kluczem do dzieła von Triera jest „niezaspokojenie”. Ono wiąże się z obsesją i przymusem, właściwymi dla każdego uzależnienia.
Alkoholik regularnie zagląda na dno butelki, lecz nie ukoi pragnienia. Pracoholik odnosi wrażenie, że poświęca za
mało czasu zadaniom, które powinien zrealizować. Zresztą nie wykona ich tak perfekcyjnie, jakby sobie tego życzył. Dla anorektyczki jej ciało nie jest i nie będzie wystarczająco chude. Bulimiczka traci panowanie nad napadami obżarstwa i nie powie "stop", dopóki nie zwymiotuje. Wszyscy ci ludzie wciąż czują się "nie tak". Czy poprzez nałóg na jaw wychodzą emocje, które zepchnęli w głąb siebie? A może oni doświadczają uczuć zastępczych, związanych z zapotrzebowaniem na to, co ich uzależnia? Wszelkie problemy bledną w obliczu narkotycznego głodu. Część nałogowców przed powielaniem paranoicznych zachowań powstrzyma dopiero fizyczne wyczerpanie organizmu. Jego zwiastun, cierpienie, pojawia się w ich życiu zbyt często. Oni go łakną, by wyżyć się na sobie. Za jakie grzechy? O to trzeba by pytać indywidualnie. Czy dla wielu osób największym grzechem nie jest to, że istnieją? Próbują rozładować cierpienie, jakie przynoszą im codzienne zmagania z życiem. One prędzej czy później rzucają wyzwanie nadmiernej wrażliwości.
Na psychoterapii grupowej dla uzależnionych Joe wygłasza
płomienne przemówienie, w którym śmiało przyznaje się do odczuwania nieokiełznanego
pożądania i oskarża "burżuazyjne" społeczeństwo o hipokryzję. Jej próby bycia taką samą jak inni kończą się fiaskiem. Przestaje jej przeszkadzać,
że dla wielu osób jest odstręczająca. Zaczyna czerpać satysfakcję z tego, że nosi w
sobie "brud", którego nie akceptują ludzie uważający się za moralnie wyższych
od niej. Stawia pod znakiem zapytania przyjęte przez nich normy. Wybiera życie
poza ich systemem. Przekracza kolejne granice.
Jest rebeliantką, która w końcu
decyduje się wyrazić cały nagromadzony w sobie gniew. Krzyczy, niszczy, podpala. Nawet nie musi zdobywać
się na odwagę. Szukanie coraz mocniejszych wrażeń jest dla niej naturalne, przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Joe kierują impulsy, ale nie oznacza to, że ona jest bezmyślna.
Jej sposób pojmowania świata, typ charakteru i kolejne przeżycia pomagają zrozumieć
jej postępowanie. Bohaterkę cechują odwaga, niezłomność i zgoda ze sobą. Ona nie wstydzi się siebie. Zdaje sobie sprawę, co zrobiła dobrze, a co zupełnie jej się nie udało. Próbuje zrozumieć siebie. Nawiedzają ją wyrzuty sumienia. Moim zdaniem nietrudno jest polubić tę kobietę. Zresztą, kto wie, co w jej historii jest prawdą, a co zmyśleniem, wykreowanym na potrzeby drugiego bohatera, Seligmana? Na ile on współtworzy opowieść Joe? Niedopowiedzenia zwykle mnie przyciągają i zachwycają.
Wspominałam już o tym, że uznaję film za dobry,
gdy przyniesie mi silne wrażenia. W tej klasyfikacji Nimfomanka jest
znakomita! Fascynują mnie niepokojące dzieła. Niektóre emocje mi nie wystarczają. Chcę je potęgować lub szukam nowych jak opętana, w sztuce i w życiu. Czasami robię to nieświadomie, po prostu wchodzę w nurt. Znacie to uczucie? Intensywne doświadczenia mają za zadanie mnie pobudzić, przywrócić do "tu i teraz". Hej, Joe, wydaje mi się, że rozumiem Twój nieposkromiony apetyt. I że wielu widzów go zrozumie, nawet, gdy nie zechcą się do tego otwarcie przyznać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz