2/22/2014

Czytajmy Jelinek


Zdarzają się historie, które nie dają spokoju, dopóki nie pozna się ich po ostatnią stronę. W uniesieniu i przerażeniu czytam takie kartka po kartce, i chcę dalej, więcej, szybciej. Kręcę się na tej karuzeli i mocno się trzymam, choć gromadzi się we mnie coraz więcej napięcia. Nic dziwnego, że kiedy schodzę, czuję mdłości.

Do takiej grupy należy Pianistka Elfriede Jelinek.

źródło

Pisarka opowiada o życiu Eriki Kohut, profesorki, która uczy gry na fortepianie. Jej kariera artystyczna nie powiodła się tak, jak tego oczekiwała, a życie osobiste jest jeszcze bardziej niesatysfakcjonujące. Czterdziestoletnia kobieta wciąż mieszka z despotyczną matką. Są od siebie uzależnione emocjonalnie. Awanturują się i biją, godzą, a nocami zgodnie dzielą małżeńskie łoże. Główna bohaterka ma skłonności autodestrukcyjne i brutalnie się okalecza. Zakochuje się w niej uczeń, Walter Klemmer. Początkowo jest nieświadomy utajonych przed otoczeniem upodobań podziwianej nauczycielki. Nie wie, że po zajęciach znakomicie znająca się na muzyce, dystyngowana, oschła i złośliwa Kohut ogląda peep-show, filmy pornograficzne albo pary uprawiające seks w parku. Jej wymagania  co do ich relacji, spisane w skierowanym do niego liście, wprawiają go w osłupienie. Ona nawet nie podejrzewa, jak zemści się za nie młody mężczyzna.  Więcej nie zdradzę. 

Nie znoszę Pięćdziesięciu twarzy Greya – kiczowatej opowieści o odnajdywaniu swojego pana, który ocali zagubioną niunię, nada jej życiu sens i znaczenie, a jaki dreszczyk temu towarzyszy! Jaki występek! Hoho! Po prawdziwe dreszcze zapraszam do Jelinek, która napisała swoją powieść wiele lat przed „przełomową” sagą E.L. James. Wszystkie jej fanki powinny sięgnąć po Pianistkę, by przekonać się, jak wygląda wstrząsający portret psychologiczny, czym jest przekraczanie granic, co się dzieje, gdy sytuacja rzeczywiście wymyka się spod kontroli i już nie da się niczego cofnąć. Literatura Jelinek to nie jest tani komplecik z sex shopu z przepaską na oczy gratis. Czytajmy ją, bo bardzo wydatnie obrazuje różne obsesje i zagrożenia. Bez żenady wyciąga poupychane po szafach, mroczne strony charakteru różnych postaci i realne upokorzenia, jakimi obdzielają i jakich doświadczają. Jej książki przejmują dogłębnie i nie dają spokoju. Aż mi wstyd porównywać obie autorki. Wybaczcie skojarzenie, po prostu jestem cięta na książki o umiejętnościach Greya i tłumaczenia, jak one wyzwalają kobiety. Jelinek wprost i brutalnie pisze o zniewoleniu przez innych ludzi i wewnętrzne demony. Śmiało prowadzi przez piekło myśli i zachowań.

Noblistka ma wykształcenie muzyczne, co wpłynęło na jej prozę, gdyż w niej naprawdę dobrze gra słowami. Jedno biegnie za drugim bardzo wartko, rytmicznie, wszystko jest tak zgodne… nie potrafię tego odpowiednio określić. Dawno nie miałam w ręku równie wciągających książek jak jej. Wspominałam już, że kiedy dzieło mną zatrzęsie, odczuwam satysfakcję. Pragnę tej szalonej karuzeli, mimo następstw po zejściu z niej. Dlatego polecam też film Michaela Hanekego zrealizowany na podstawie Pianistki. 

źródło

Obraz filmowy zwykle jest uproszczeniem, niektóre wątki książki zostały naturalną koleją rzeczy pominięte. Jednak reżyser dobrze oddał atmosferę powieści i osobowości bohaterów. Jestem mu wdzięczna szczególnie za to, że pokazał mi Erikę. 

źródło

Zaproponowany przez niego wizerunek idealnie do niej pasuje. Kiedy czytam, nie wyobrażam sobie wyglądu postaci we wszystkich szczegółach. Teraz, gdy myślę o głównej bohaterce, widzę ją jak w tym filmie.

Piękny kadr, jeden z moich ulubionych. Są w nim metafizyka, spokój, cisza. Daje odpocząć od wrażeń. Źródło

Scena odczytywania listu w pokoju Eriki. Źródło

Na koniec dodatek specjalny: wyestetyzowana lalka, która w ogóle nie pasuje mi do tej postaci, ale... doceniam, gdy bohater wychodzi z książki i jest kreowany na różne sposoby.

źródło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Marta Motyl