Masywny, ciężki
pancerz osłania kruche ciało wojownika. Dzięki niemu zamienia się on w giganta.
Zadaje ciosy i je odpiera. Powyższe dwuznaczności od dawna fascynowały Marzenę
Zacharewicz. Pojęcia rycerstwa, walki, siły przewijały się w jej życiu, odkąd
pamięta. Wychowała się w Malborku. Dzieła, które prezentuje na wystawie Zbroja, stanowią
wariacje na temat rycerskiego rynsztunku.
Artystka ukazuje jego
elementy, np. napierśnik, blachy nakłute otworami.
Zbroja - siła spokoju, 2011 r. |
Kolczuga pogranicza, 2014 r. |
Zbroja - waleczny okruch, 2014 r. |
Większość prac
wykonuje białą kredką na czarnym papierze. Dociera do szerokiego spektrum
możliwości tej techniki. Przy jej pomocy skrupulatnie i precyzyjnie oddaje
strukturę rzeczy. Użycie czerni, szarości i bieli nadaje dziełom tajemniczy i
metafizyczny klimat.
Rysowniczka inspiruje
się również tym, jak motyw zbroi wykorzystywali artyści związani z innymi
dziedzinami sztuki. Korzysta z utworu Jacka Kaczmarskiego i na jego
podstawie przedstawia pancerz barda.
Gitarowe struny, które
go przecinają, nawiązują do znaków wymienionych w piosence Zbroja:
„Magicznych na niej
rytów
Dziś nie odczyta nikt
Ale wykuta z mitów
I wieczna jest jak
mit”.
Artystka też traktuje
przekaz zbroi uniwersalnie. W jej ujęciu nie jest ona pordzewiałym zabytkiem,
wyciągniętym z lamusa historii. Przekształca mit zbroi tak, by odpowiadał wciąż
aktualnym rozterkom i problemom. Powtarza za fragmentem Dzieci Sancheza Oscara
Lewisa, że człowiek codziennie toczy batalię z życiem. Doznane przez niego
obrażenia psychiczne zamieniają się w strupy. One nawarstwiają się w duszy.
Kolejne uderzenia powodują, że jednostka wykuwa w sobie rodzaj zbroi. W ten
sposób chroni się przed kolejnymi cierpieniami. Pancerze z prac Zacharewicz
powiązane są z cielesnością i emocjonalnością, czyli aspektami indywidualnymi.
Jej rysunki odnoszą się nie tylko do historii powszechnej, lecz i do unikalnych
doświadczeń jednostki.
Paradoksalnie, na większości z nich człowiek jest nieobecny. Zbroja nie uchroniła go od śmierci. Pozostały po nim tylko ślady. One potęgują poczucie braku. W tym kontekście szczególne są kompozycje z rzędami guzików, odprutych ze współczesnego rodzaju „zbroi”.
Katyńskie guziki I, 2014 r. |
Pochodzą one od mundurów polskich oficerów, wymordowanych w czasie II wojny przez NKWD w Katyniu i pobliskich miejscowościach. Zacharewicz zauważyła, że guzik z orłem w koronie był małą częścią uniformu, ale wielkim symbolem. Guziki nadal znajdowały się przy polskich jeńcach, gdy zostali pozbawieni broni, wolności i nadziei. „One z nimi odchodziły i one z nimi pozostały w zbiorowych grobach” – podkreśla rysowniczka. Zbigniew Herbert w wierszu Guziki napisał:
„Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
są aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
(…)”
Katyńskie guziki II, 2014 r. |
Poeta udowodnił, że nie liczy się funkcja użytkowa przedmiotów, lecz ich znaczenie dla pamięci. Podobnie postępuje artystka. W serii rysunków Guziki katyńskie każda rzecz odnosi się symbolicznie do jednego życia. Autorka balansuje między indywidualną tragedią pojmanego oficera i jego bliskich, a masowym wymiarem dokonanej zbrodni. Grupowanie guzików w szeregach nie jest przypadkowe. Żołnierze byli mordowani równie systematycznie. Jeden człowiek, jeden strzał w tył głowy, i następny, aż do ostatniego straceńca. W pracy Katyńskie guziki V przedmioty nie są uporządkowane, a swobodnie rozsypane wokół okrągłych, czarnych śladów, jakby dziur po kulach.
Katyńskie guziki V, 2014 r. |
Artystka ustosunkowuje się do
martyrologii bez narracyjnego patosu. Korzysta z oszczędnych form wyrazu,
bliskich abstrakcji geometrycznej. Gdyby widz nie miał pojęcia o sytuacji,
jakiej dotyczą rysunki, rozważałby je zupełnie inaczej. Oceniałby je wyłącznie
pod względem rozmieszczenia i zróżnicowania kształtów czy powierzchni.
Minimalizm techniki
plastycznej zastosowanej przez Zacharewicz pogłębia znaczenia idei, z których
ona odważnie i niezależnie czerpie. Artystka nie moralizuje, nie
epatuje dosłownością i monumentalizmem. Mimo tego jej prace wywierają silne
wrażenie. Skłaniają odbiorcę, by zastanowił się, czy w większej opresji
znajduje się rycerz na polu walki, czy cywil w codziennych zmaganiach z razami
wymierzanymi mu przez życie.
Ekspozycję rysunków można obejrzeć
w Muzeum Regionalnym w Radomsku (ul. Narutowicza 1) do 27 listopada br. 22
listopada o godzinie 17:00 odbędzie się jej finisaż.
Zapraszam!
Zbroja podróżna |
Reprodukcje prac (oprócz powyższej) wykonał Robert Sękiewicz. Pochodzą one z katalogu do wystawy - tak jak mój tekst. Cały katalog można przejrzeć i pobrać tutaj: https://drive.google.com/file/d/0B7dZofte-d4ZOHBETDQ2QlMyNlk/view?usp=sharing. Zawiera on więcej prac niż przedstawiłam w notce.
P.S. Moja strona na facebooku: https://www.facebook.com/motyl.marta: teksty i inspiracje na bieżąco :).
Motylku, dobrze ,że wytłumaczyłaś co z tymi zbrojami ,bo nie wiedziałabym o co chodzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
W przypadku tych prac bez poznania koncepcji Autorki odbiór może być rzeczywiście niepełny :) Ale od tego jest właśnie tekst, by wyjaśnił wątpliwości. Lubię przepływ energii między obrazami, a słowami. Ciepłe pozdrowienia!
Usuń