10/26/2017

Portrety wewnętrzne Magdaleny Moskwy


Magdalena Moskwa jest jedną z najbardziej charakterystycznych polskich artystek współczesnych. W swojej twórczości korzysta z cech właściwych portretowi kobiecemu od stuleci. Przekształca je w błyskotliwy i przewrotny sposób.  Koresponduje on z obranym przez nią stylem.

Malarka ironicznie traktuje dawne i obecne wizerunki kobiet idealnych. Niektóre z zaprezentowanych przez nią postaci są hybrydami. Ich twarze mają delikatne rysy niczym w przedstawieniach renesansowych Madonn i arystokratek. Upodabniają je do nich również wysokie czoła i znużone spojrzenia, rzucane spod lekko przymkniętych powiek.

Magdalena Moskwa, Bez tytułu, 2001 r. źródło 

Petrus Christus, Portret kobiety, ok. 1460 r., źródło 

Jednak w przypadku prac Moskwy zagadkowe półuśmiechy równie dobrze mogą być wyrazem łagodności jak i drwiny. Ona zestawia te oblicza z topornymi ciałami. Ukazane osoby nie mają łabędzich szyi, lecz masywne karki. Ich piersi nie są kształtne, tylko nieproporcjonalnie duże i ciężkie. Malarka prezentuje jeden z głównych atrybutów kobiecości w taki sposób, że przestaje on budzić pożądanie. Niezgrabne torsy utrzymuje w ciemnej, jednolitej tonacji. Kontrastuje z nią dekoracyjne tła, przyciągające uwagę intensywnymi barwami.
  
Magdalena Moskwa, Bez tytułu, 2002 r., źródło

Wokół postaci wiją się łodygi, rozkwitają kwiaty, zaplatają się wstążki. Te elementy od wieków wykorzystywano w portretach płci pięknej. Nadmiar detali roślinnych budzi skojarzenia ze sztuką secesyjną, idealizującą i mitologizującą kobiety.

Paul Berthon, L’Ermitage, 1897 r., źródło

Natomiast w obrazach Moskwy w dekoracyjne gąszcze wkomponowane są osoby, których nie da się nazwać urodziwymi i uroczymi. Artystka zestawia liryzm z brutalną brzydotą.

Ten zabieg widoczny jest również w innym cyklu jej prac. Ich bohaterkami są nieatrakcyjne kobiety z ogromnymi kokardami we włosach.
  
Magdalena Moskwa, Bez tytułu, 2004 r., źródło

Odnoszę wrażenie, że poprzez nie kpi z motywu Lolity, który przetwarzał np. Balthus czy Martin Eder.

Balthus, Teresa na ławce, 1939 r., źródło

Martin Eder, Ou sont les queues, 2006 r., źródło 

Obaj twórcy nie stronili od aluzji erotycznych, pierwszy - subtelnych, a drugi - ocierających się o wulgarność. „Lolity” z obrazów Moskwy nie emanują zmysłowością, a odstręczają. Mają małe, zmrużone oczy krótkowidzów, długie nosy i wąskie usta. Nie patrzą wyzywająco, ale chłodno i czujnie, jakby śledziły ruchy odbiorców. Karbowane, przerzedzone nad czołem fryzury trudno uznać za twarzowe. Swetry, które noszą, wydają się miękkie, jakby uszyte z kaszmiru. Jednak ani strój, ani wątpliwe ozdoby nie dodają im czaru. Wyglądają jak bohaterki horrorów. Przywodzą na myśl również osoby chore psychicznie. Moim zdaniem te podobizny stanowią dosadny komentarz wobec współczesnej kultury popularnej. Ona narzuca jako obowiązujące wizerunki wiecznie młodych i zawsze uwodzicielskich kobiet, udoskonalone w programach graficznych. Płótna Moskwy potwierdzają, że bezkrytyczne kierowanie się nimi jest bliskie śmieszności i paranoi. Uświadamiają, że ironia stanowi świetną broń przeciwko wtłaczaniu ludzi w role.

Opisywane przeze mnie obrazy tej artystki eksponowane były na retrospektywnej wystawie Nomana  w Muzeum Sztuki w Łodzi od 6 marca do 16 maja 2015 r. Każda z zagadkowych postaci może zostać nazwana w taki sposób. Autorka nie kieruje odbiorców, do kogo mają odnieść twory jej wyobraźni. Nie da się ich poddać znanym klasyfikacjom ani podporządkować pod jakiekolwiek normy. Pozostają pograniczne, a tym samym wywrotowe. Wykroczenie przeciw konwencjom i niejednoznaczność uważam za ich szczególne walory.

Malarka swobodnie czerpie ze skarbca kultury. Sądzę, że sylwetki kobiet w specyficznych strojach nawiązują do ikon maryjnych, ozdobionych tzw. „sukienkami”.

Magdalena Moskwa, Bez tytułu, nr 53, 2009 r., źródło

Obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej w złotej sukience i klejnotach, autor nieznany, ok. 1620-1630 r., źródło 

Smutne postaci namalowane przez Moskwę, o zaczerwienionych od łez powiekach i posiniaczonych policzkach pozbawione są jednak boskiego majestatu. Mają cechy ofiar. Według mnie uwidaczniają, że przemoc domowa obecna jest w kraju, którego większość mieszkańców deklaruje się katolikami. Cześć oddawana Matce Boskiej nie przeszkadza im znęcać się nad matkami ich dzieci. Podobne dzieła są manifestem skierowanym przeciw agresji i hipokryzji.

W przedstawieniach religijnych święci składają ręce na piersiach lub splatają palce w modlitewnych gestach. Artystka korzysta z całego spektrum znaczeń, które posiadają dłonie. Poprzez dotyk: delikatny, uspokajający, namiętny, okazują miłość. Łączą się w czułym uścisku. Jednak mogą również uderzyć w najczulszy punkt. Starannie wypielęgnowane stanowią wizytówkę kobiety. Natomiast na płótnach tej autorki aksamitna skóra pokryta jest czerwonymi śladami po stłuczeniach i zadrapaniach.

Magdalena Moskwa, Bez tytułu, 2006 r., źródło

W jednym z obrazów zamiast rany wewnątrz dłoni pojawia się czerwony element biżuterii, przypominający oczko pierścionka. Rana zamienia się w ozdobę, a może ozdoba w ranę?

Temat okaleczenia artystka najwnikliwiej zgłębia w reliefach. Stanowią one najoryginalniejszą grupę jej prac. Tworzy je na desce za pomocą zaprawy kredowej i farb. Za pomocą tych środków odzwierciedla podatność miękkiego ciała na obrażenia.  
  
Magdalena Moskwa, Bez tytułu, nr 70, 2013 r., źródło

Ukazane przez nią rany kojarzą mi się z kraterami, z których wypłynęła krwista lawa. Artystka prezentuje krajobraz po wybuchu cierpienia. Wnikliwie rekonstruuje struktury i faktury różnego rodzaju uszkodzeń. Wokół nich umieszcza pajęczynę cienkich żyłek. Prześwituje ona spod bladej skóry. Przypomina ziemię popękaną po eksplozji. Skrupulatność w odtworzeniu tego, co organiczne, przyprawia odbiorcę o podziw. Jednak widok popękanych tkanek i zakrzepłej krwi wywołuje wstręt. Ten mechanizm tłumaczy pojęcie „abjection”, które po raz pierwszy zastosowała Julia Kristeva, francuska psychoanalityczka i filozofka. „Abjection” znosi podział na podmiot (subject) i przedmiot (object). Kiedy granice między zewnętrznym a wewnętrznym okazują się iluzoryczne, pojawia się niesmak i niepokój. Do tego zjawiska nawiązywały m.in. prace twórców zaliczanych do nurtu polskiej sztuki krytycznej lat ’90, np. wideoinstalacje Alicji Żebrowskiej. W reliefach Moskwa także odsłania to, co pozostawało ukryte. Ich sens trafnie określają słowa wiersza Fikcyjny list do bliskich przyjaciół Lucyny Skompskiej: „moja rzeczywistość jest wnętrzem lub też skorupą/wnętrzem wnętrza lub skorupą skorupy”[1]. W pracach artystki „wnętrze wnętrza” jest biologiczne aż do granic i porusza emocje odbiorców. Ona poprzez cielesność dociera do psychologicznej intymności. Każdy znak na ciele wiąże się przecież z wyjątkową historią. Jest rodzajem „pamiętnika”.

Malarze z minionych epok wielokrotnie przedstawiali kobiety w domowych pieleszach. Tkwiły one pośród czterech ścian, odizolowane od edukacji i kariery zawodowej, sztuki i polityki. Ich życie koncentrowało się na tym, co prywatne. Celebrowały zajęcia domowe i macierzyństwo, stanowiące przez wiele wieków podstawowe elementy kobiecej tożsamości. Taki sposób przedstawiania był popularny do końca XIX wieku.

Camille Pissarro, Portret pani Pissarro szyjącej przy oknie, ok. 1877-79 r., źródło

Moskwa zamiast portretów we wnętrzach ukazuje portrety wewnętrzne. Elementem kobiecej tożsamości czyni ciało, podobnie jak wiele innych przedstawicielek sztuki feministycznej. Korzystają one z tego, co prywatne, jednak w zupełnie inny sposób niż było to przyjęte w sztuce dawnej. Wybierają kontrowersyjną estetykę związaną z „abjection”, by wydobyć na jaw prawdę o organizmie i jego stanach. Szczerze odnoszą się również do stanów emocjonalnych, które im towarzyszą. Działania Moskwy najmocniej kojarzą mi się z rzeźbami Aliny Szapocznikow. Artystki łączy przede wszystkim zainteresowanie kobiecą cielesnością. Rzeźbiarka często wykonywała kompozycje, których główne elementy stanowiły usta bądź piersi.

Alina Szapocznikow, Desert III, 1971 r., źródło

W dziełach Moskwy kobiecość postaci także jest wyrazista. Poza tym w pracach Szapocznikow obecne jest „abjection”. Cierpiąca na nowotwór artystka przetwarzała m.in. chorobowe guzy.

Alina Szapocznikow, Nowotwory uosobione, 1971 r., źródło

Szapocznikow i Moskwę zbliża również upodobanie do eksperymentów. Rzeźbiarka wiele odlewów sporządzała za pomocą wypracowanej przez siebie metody, korzystając m.in. z poliestru, poliuretanu. Obie twórczynie zainteresowały się więc materiałami, które będą równie plastyczne i podatne na kształtowanie jak ciało. 

Moskwa od lat kieruje się własną, konsekwentną drogą twórczą i wybiera nietypowe rozwiązania. Stosuje charakterystyczne formy, które silnie oddziałują na widzów. Uwrażliwia ich na problemy psychologiczne i społeczne. Nie rozstrzyga problemów, jakimi się zajmuje. Uwidacznia rany, lecz ich nie opatruje. W czasie, gdy wiele mówi się o wyczerpaniu kulturowym, jej fascynujące dzieła przeczą tej pesymistycznej tezie. Czerpią z tradycji, pozostając świeże, nowatorskie i aktualne.

Artykuł ten ukazał się w 2015 r. na portalu Neomedia, który wygasił już swoją działalność. Żeby esej mimo tego nadal był dostępny, skopiowałam go tutaj. Po publikacji tekstu przesłałam link do niego artystce, w wiadomości mailowej. Oto fragment jej odpowiedzi, z której bardzo się ucieszyłam: „(...) to prawda, moje malarstwo jest dosyć przewrotne, mało kto to widzi  (...) Pani tekst jest czujny i zawiera wiele ciekawych i trafnych spostrzeżeń (trafnych w moim odczuciu tzn. zgodnych z tym, co próbuję przekazać). A pole do interpretacji pozostawiam duże, więc każdy oczywiście może mieć swoje wrażenia, również fragment poezji rzeczywiście koresponduje (...)". Tak że możecie mi zaufać ;)




[1] L. Skompska, Fikcyjny list do bliskich przyjaciół, w: L. Skompska, Poezja na co dzień. Wybór wierszy, Łódź 2009, s. 12. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Marta Motyl