W tym roku zadebiutowałam w roli ilustratorki. Zilustrowałam Kokosty,
zbiór próz poetyckich Łukasza Kaźmierczaka/Łucji Kuttig wydany nakładem Domu
Literatury w Łodzi/Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi. Książka ta
została laureatką XXIII Ogólnopolskiego Konkursu im. Jacka Bierezina.
Na moje kompozycje, które znajdziecie w jej wnętrzu, składają się wycinki z gazet,
magazynów, ulotek i zużyte przedmioty znalezione – czasami poszukiwane
specjalnie, żeby odpowiadały pomysłowi. Takim pomysłem było stworzenie
„kokostu” poprzez otoczenie skorupy kokosa drutem kolczastym.
Praca nad ilustracją zwykle polegała na tym, że najpierw wybierałam
fragment utworu, do którego chciałam się odnieść. Następnie ze zbiorów
przeznaczonych do kolażowego użytku wyławiałam elementy, które bardziej lub
mniej bezpośrednio mi się z nim kojarzyły. Na drodze dołączania i odłączania,
centralizowania i odwodzenia od centrum tworzyłam z nich kompozycję. Akcenty
geometryczne łączyłam z surrealistycznymi – w książce akcenty matematyczne
współistnieją z metafizycznymi. W ten sposób powstawał wizualny odpowiednik
słów bądź wizualna odpowiedź na słowa. Fragmenty tekstów przytoczyłam przy
poszczególnych pracach. Oto i one.
„(…)
Dopada mnie od tego przeziębienie i jedyne, co przynosi mi ulgę, to moja
ulubiona raperka. Nosi ksywkę Miód Kokaina oraz każe mi zachować twardość jak
kokos, choć w środku wyrastają we mnie osty. Nie daję mleka, kłuję kolcami i
nacieram się nierafinowanym olejem kokosowym, żeby zachować pozory. (…)”. (Komunikatywność)
„Moje
włosy parują, uciekając z chwilami. Wydaje się im, że się wdają w romanse, a
trafiają do rynsztoka. Spływają po szczotce, poprzeżerane supłami z kurzu.
Padają jak żołnierze na froncie, wyściełają całą podłogę w moim pokoju. Hoduję
dywan podlewany śmiercią, krótkim żywotem. Kostucha jest łysa, zakrywa kapturem
głowę, ponieważ tęskni za swoimi długimi, nieczarnymi fryzurami. Mnie też to
chyba czeka, już wyglądam w lustrze jak kości wytapicerowane jasną, niegładką
skórą. Odkurzacz zabiera mi ostatnie kosmyki. Lecę z nimi do kosza. Rzucam się
do ścieków. Wyrzucam. Ścinam włosy i wyglądam jak śmierć. Wyglądam na śmierć”. (Łysienie)
„(…)
<<Homo homini lapus>> - dodaję, ale kucharz Marcin nie zna Hobbesa.
Przedoskonale natomiast jest obeznany w faktach naukowych i prycha na samo
słowo <<spisek>>, choćby z jego garnków świszczała para,
popiskując. Może ona też coś knuje – konstatuje i idzie sprawdzić kiełbaski na
grillu. Te smugi kondensacyjne, które wypuszczają rządy rozgorzałe w żądzach,
nie mogą zatruwać nieba, do którego przecież kiedyś trafi kucharz Marcin (…)”. ( Co się gotuje w kucharzu i dlaczego? Cz. 2:
Niebo)
„(…) Bujam się, łamiąc włosy w falach o brzeg
pełni księżyca, rozdwajając końcówki w arytmii serca od braku cholekalcyferolu i
dźwięku w cymbałkach. Tyję i nie mogę. Uwierają mnie metaliczne łańcuchy. Tyję
od pęczniejących zdań i nadmuchiwanych cnót. Aż w końcu pęka ogniwo i ląduję w
piasku. Nabieram go do ust”. (Spoiwo)
Mam nadzieję, że kolaże urozmaicają całość i dodają jej
swojej energii. Jestem ciekawa Waszych opinii. Nadal zachęcam Was do
zakupu książki. Jest dostępna na Allegro https://allegro.pl/lukasz-kazmierczak-lucja-kuttig-kokosty-i7541933637.html, możecie ją także
zamówić pisząc mail do Rafała Gawina: rafal.k.gawin@gmail.com. Aktualne
informacje i inspiracje od Łukasza/Łucji znajdziecie na stronie na Facebooku https://www.facebook.com/lk.lukaszlucja.
Tył okładki z obrazem autorstwa Joanny Łańcuckiej |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz