8/23/2018

Poezja przedmiotów w sztuce Władysława Hasiora. Odcinek 1


Postanowiłam ofiarować nowe życie mojej pracy licencjackiej z historii sztuki, czyli udostępnić ją tutaj.  Powstała ona w 2012 r. na Uniwersytecie Łódzkim pod kierunkiem dr Pauliny Sztabińskiej. Po latach nieco ją przeredagowałam i zmieniłam tytuł z Rola przedmiotów w sztuce Władysława Hasiora na Poezja przedmiotów w sztuce Władysława Hasiora. Tekst kieruję i do tych, którzy nie znają dzieł Hasiora (jeszcze :)), i do tych, którzy są z nimi za pan brat. Mam nadzieję, że je przybliży, a także poszerzy spojrzenie na nie dzięki kontekstom, w którym je umieściłam. Publikuję go w nieprzypadkowym czasie, ponieważ właśnie trwa Rok Władysława Hasiora. Zapraszam więc na wspólne obchody w takiej formie. Jednak nie zapominajmy o twórcy i czerpmy z jego sztuki nie tylko w tym szczególnym roku!

Tekst i ilustracje będę zamieszczać w odcinkach. Pierwszy z nich stanowi wstęp. Dowiecie się z niego:
- czym zasłynął Hasior,
- czy  doceniano jego twórczość w kraju i poza nim,
- jak jego działalność koresponduje ze sztuką awangardową, 
- dlaczego postanowiłam zająć się dziełami, które wykonał,
- co znajdzie się w kolejnych odcinkach.

Zapraszam do lektury. Niech zaowocuje wieloma wrażeniami!

Władysław Hasior, zdjęcie z domeny publicznej, źródło

WSTĘP

„Tak, jak w ludowych opowieściach funkcjonują latające dywany, siedmiomilowe buty i czapki-niewidki, tak jest i szansa wśród milczących, czekających przedmiotów, że ktoś – artysta – zechce ten przedmiot wziąć do ręki i uruchomić sferę zawartych w nim poetyckich znaczeń, jeżeli mu nada właściwą funkcję w kompozycji plastycznej. I wartość tego zabiegu polega nie na fizycznej trwałości eksponatu, tylko na skali wyobraźni, inteligencji, dobrej woli i kulturze wewnętrznej odbiorcy”[1] – uważał Władysław Hasior. Działalność twórczą poświęcił na uwalnianie treści uwięzionych w rzeczach. Ukazywał je na tle barwnych tkanin, zwielokrotniał za pomocą luster, oświetlał płomieniami świec. 

Jego wyobraźnia prowadziła przedmioty od prozy utylitarności do poezji nowych znaczeń. Zdawał sobie sprawę zarówno z wartości plastycznych, jak i symbolicznych używanego tworzywa. Dzięki temu kolaże, asamblaże, ambalaże i sztandary cechują się specyficzną estetyką oraz potężną ekspresją. 

Władysław Hasior, Sztandar Czarnego Anioła, 1975 r., źródło 

Dorobek Hasiora obejmuje również rzeźby (np. Ratownikom górskim w Zakopanem, Rozstrzelanym partyzantom w Kuźnicach, Poległym o utrwalenie władzy ludowej na Podhalu na przełęczy Snozka, Prometeusz rozstrzelany na drodze z Kuźnic do Zakopanego), w tym:  wykonane nietuzinkową metodą odlewów w ziemi (np. Płonąca Pieta koło Kopenhagi, Słoneczny rydwan w Södertälje, Ekshumowany w Buenos Aires), projekty szklanych pomników (np. Tym, co na morzu; Tym, co do nieba czwórkami szli). Ponadto wykonywał scenografie teatralne.

Władysław Hasior, Poległym o utrwalenie władzy ludowej na Podhalu (Organy), 1966 r., fot. Rafał M. Socha, źródło


Władysław Hasior, Słoneczny rydwan, 1972-74 r., fot. Władysław Hasior, w: Notatniki fotograficzne Władysława Hasiora w Archiwum Artystów Muzeum Sztuki Nowoczesnej, źródło 

Władysław Hasior, projekt pomnika Tym, co na morzu, 1965 r., źródło


Hasior miał w Polsce status porównywalny do gwiazdy rocka, szczególnie w latach 60. i 70. Zupełnie nowatorskiego jak na tamte warunki artysty nikt nie traktował obojętnie. Jego twórczość cieszyła się dużym zainteresowaniem krytyków i widzów, którzy najczęściej byli nastawieni do niej skrajnie. Kochali ją bezgranicznie albo tak samo jej nienawidzili. Z niezmiennym entuzjazmem przyjmowano ją zagranicą, gdzie także wystawiał. Prace Hasiora znajdują się w zbiorach m.in.: Moderna Museet w Sztokholmie, Museo de Arte Moderna w Sao Paulo, Muzeum im. Aleksandra Puszkina w Moskwie, Stadt Museum w Bohum; Stedelijk Museum w Amsterdamie[2]. W 1964 r. pojawił się wniosek, by zaprezentować jego dzieła na Biennale w Wenecji. Jednak polskie władze odrzuciły go. W tym samym roku, w tym samym mieście, Robert Rauschenberg został uznany za twórcę pop-artu. Bożena Kowalska, historyczka i krytyczka sztuki, uważa, że prekursorem tego nurtu jest polski rzeźbiarz. Przekonuje, że „Jego odkrycie wyprzedzające światowe poszukiwania w sztuce  nie zostało ani zdyskontowane, ani nawet w odpowiednim czasie ujawnione na forum międzynarodowym, co w pewnym sensie równało się jego zaprzepaszczeniu”[3]. Tym bardziej dzisiaj należy zadbać o jego przypomnienie. 

W Polsce twórca otrzymywał rozmaite nagrody, w tym przyznawane od władz. M. in. w 1971 r. Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki pierwszego stopnia za wybitne osiągnięcia twórcze, w 1976 r. Dyplom Ministra Spraw Zagranicznych PRL za zasługi w propagowaniu sztuki polskiej za granicą. O jego randze w PRL-u świadczy zajęcie I miejsca (wraz z Tadeuszem Brzozowskim) w ankiecie na temat Najwybitniejszych twórców polskich XXX-lecia[4]. Plebiscyt odbył się w 1975 r. Po 1989 roku środowiska artystyczne miały mu za złe przyjmowanie odznaczeń od państwa. Ich niesmak wywołał też fakt, że w stanie wojennym Hasior nie włączył się w protest twórców, którzy nie pojawiali się w oficjalnym obiegu kultury. Wolał kontynuować pracę. Wypominano mu tworzenie „politycznych” pomników. Nie zgadzam się z tak pochopnym i krzywdzącym pojmowaniem działalności Hasiora. Czy jego sztuka nie jest znakiem oporu wobec rzeczywistości, w której przyszło mu żyć i tworzyć?

Większość z tych eksponatów nie zestarzała się. Wrażenia, jakie wywołują, są niezależne od tego, czy zna się ich genezę i przesłanie, czy nie. Obecny jest w nich pewien magnetyzm. Doświadczyłam go wielokrotnie. Po raz pierwszy miałam z nim kontakt, gdy jako kilkuletnie dziecko odwiedziłam zakopiańską galerię. Ekspozycja skojarzyła mi się z zamkiem strachów, mrocznym, pełnym pułapek, ale i magii. Wpatrywałam się w zwierciadlane odbicie nóg manekina, które zdawały się przechodzić do innego wymiaru. Moje zainteresowanie wzbudziły lalki, na różne sposoby udręczone przez artystę. Wpatrywały się we mnie, błagając o pomoc. Nad nimi unosiły się dumne, zagadkowe istoty, umieszczone na ogromnych sztandarach. Zastanawiałam się, czy są władcami tego „zamku”? 

Galeria Władysława Hasiora w Zakopanem, fot. ja

Niepokój potęgowała muzyka. Kolana się pode mną ugięły, lecz byłam w przedziwny sposób zachwycona. Dotąd sztuka kojarzyła mi się z portretami mdłych piękności, zupełnie pozbawionymi wyrazu. Nie sądziłam, że potrafi przyprawić o dreszcze. W późniejszych latach, gdy zyskałam już wiedzę z jej historii, nadal największe wrażenie wywierała na mnie awangarda XX wieku. Wciąż cenię różne formy ekspresjonizmu i surrealizmu. Porywa mnie ich intensywność oraz łączenie tego, co realne, z tym, co wyobrażone. Jakby nie patrzeć, jest to estetyka bliska Hasiorowi.

W niniejszym tekście ujmuję jego twórczość we własne ramy. Skupiam się na tej części, która od początku mnie oczarowała. Uważam, że był on przede wszystkim poetą przedmiotów. Na tym polu dostrzegam jego zaangażowanie i zasługi. Podoba mi się, że ta działalność korespondowała z dokonaniami twórców awangardy, a jednocześnie zachowała lokalne akcenty. Przedstawiciele fowizmu, kubizmu, ekspresjonizmu, dadaizmu czy surrealizmu czerpali ze sztuki prymitywnej, która nie była im bliska geograficznie ani mentalnie. Określali ją mianem „dzikiej”, a więc obcej. Hasior  nie szukał inspiracji w tropikach. Sięgnął po polską sztukę ludową, którą bardzo dobrze znał i bardzo dobrze odczuwał. Ze znawstwem poruszał się w obrębie kultury europejskiej, lecz prezentował uniwersalne wartości.

W kompozycjach plastycznych, które wykonywał z rzeczy, patos współistnieje z tandetą. Poprzez ich wzajemne oddziaływania absurd staje się poważny, a powaga absurdalna. W analizach zestawiam jego prace z literaturą podejmującą takie same motywy i emanującą zbliżoną atmosferą. Zastanawiam się nad ich związkami z surrealizmem. Kluczem do mojej rozprawy są trzy grupy obiektów, które najczęściej przewijają się w dziełach. Opisuję eksponaty z lalkami i manekinami. Pochylam się nad  asamblażami, w których skorzystał z przedmiotów jarmarcznych i dewocyjnych. W wielu z nich obecne są odwołania do sfery duchowej. Jednak one uprzedmiotowiają ją i upraszczają. Zajmuję się także dziełami, w których Hasior najbardziej sakralizował przedmioty, czyli sztandarami. W zakończeniu porównuję jego postawę artystyczną z postawą Tadeusza Kantora – z tego względu, że on również potrafił dostrzec w przedmiotach poezję i wydobywał ją na światło dzienne. 



[1] W. Hasior, cyt. za: A. Micińska, Władysław Hasior, Warszawa 1983, s. 28.
[2] E. Gorządek, Władysław Hasior, http://www.culture.pl/baza-sztuki-pelna-tresc/ /eo_event_asset_publisher/eAN5/content/wladyslaw-hasior [17 marca 2012].
[3] B. Kowalska, Polska awangarda malarska. 1945-1970, Warszawa 1975, s 91.
[4] E. Gorządek, op. cit.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Marta Motyl