Jak to widzisz?, taki
tytuł nosi najnowsza wystawa w Muzeum Pałac Herbsta, jednym z oddziałów Muzeum Sztuki w Łodzi. Obejmuje ona
obrazy z kolekcji muzeum, pochodzące z XIX i początku XX w., autorstwa polskich
artystów. Jak to widzisz? jest zarazem nazwą całego projektu, który wpuszcza świeżą myśl, ba! świeżą krew do dzieł, nadając im nowe życie. W niniejszym
wpisie prezentuję etapy tego przedsięwzięcia i mój współudział w nich.
Plakat do wystawy autorstwa studia graficznego Polkadot |
Projekt trwa od kilku miesięcy.
Rozpoczął się plebiscytem, w którym każdy chętny głosował na pięć dzieł spośród setki zaproponowanej przez muzeum. Głosujący wypełniał formularz w siedzibie
placówki albo drogą elektroniczną. Dodatkowo miał możliwość uzasadnienia
wyboru. Ogłoszenie o plebiscycie kusiło, że autorzy dziesięciu najciekawszych
wyjaśnień zostaną zaproszeni do zespołu kuratorskiego. Jego zadaniem będzie stworzenie wystawy z czterdziestu obrazów, które uzyskają największą ilość głosów. Dałam się skusić.
Poniżej znajdują się
fragmenty prac, na które zagłosowałam.
Żeby obejrzeć obraz w całości, kliknij: 1, 2, 3, 4, 5. Obrazy użyte na grafice pochodzą ze strony http:// |
Wybór uzasadniłam tymi
słowami:
„Podczas przeglądania obrazów zwróciłam uwagę na silną reprezentację portretów kobiecych. Zdecydowałam się na zestaw, który powie wiele na temat kobiet, między innymi poprzez dopełniające się kontrasty. Przewodzi mu ekspresyjna Krzysia z lalką Kazimierza Sichulskiego (1). Kiedy dziewczynka obejmuje lalkę, może nie zdawać sobie sprawy, że są do siebie całkiem podobne. W całym swoim życiu będzie bowiem przybierać kolejne wcielenia, tak jak porwana do zabawy lalka.
„Podczas przeglądania obrazów zwróciłam uwagę na silną reprezentację portretów kobiecych. Zdecydowałam się na zestaw, który powie wiele na temat kobiet, między innymi poprzez dopełniające się kontrasty. Przewodzi mu ekspresyjna Krzysia z lalką Kazimierza Sichulskiego (1). Kiedy dziewczynka obejmuje lalkę, może nie zdawać sobie sprawy, że są do siebie całkiem podobne. W całym swoim życiu będzie bowiem przybierać kolejne wcielenia, tak jak porwana do zabawy lalka.
Portret Emilii Wysockiej Konrada Krzyżanowskiego ukazuje roześmianą malarkę (2). Do pary dobrałam ponurą Nocną
samotność Leona Kowalskiego (3). Prace te, zestawione razem, unaoczniają zmienność
nastrojów. Wiodą od euforii, która dodaje skrzydeł, do melancholii, która je
odbiera. Zastosowane kolory podkreślają emocje postaci.
Mocny ładunek psychologiczny
posiada również następna wyodrębniona przeze mnie para. Tym razem postawiłam na
różnorodność wiekową. Jako uosobienia wczesnej młodości i późnej dojrzałości
wybrałam Studium portretowe młodej dziewczyny Olgi Boznańskiej (4) i Portret matki
artysty Henryka Rodakowskiego (5). Podlotek, jeśli tylko podejmie taką decyzję, pewnego
dnia zamieni się w matkę. A matka przecież ciągle pamięta czasy, kiedy sama
była podlotkiem. Zarówno Rodakowski, jak i Boznańska położyli nacisk na
ukazanie wnętrza modelki. Cel ten osiągnęli przy pomocy zupełnie odmiennych
stylów – realistycznego i impresjonistycznego.
Oto więc kilka kobiet i
kilka przemian, które równie dobrze mogą zajść w jednej kobiecie”.
Choć łaska jurorów na pstrym koniu jeździ, udało mi się dostać do
zwycięskiej grupy kuratorów. Dowiedziałam się o tym telefonicznie, w wakacje, w pociągu, pośród hałasu hamowania. Poprosiłam o jeszcze jeden telefon, który
odebrałam w ciszy parku. Ot, kolejny kontrast.
Cieszyłam się, że stanę się częścią eksperymentu. Zżerała mnie ciekawość, co z niego wyniknie. Nie mogłam się doczekać, aż odkryję kolejne karty. Na które obrazy postawili uczestnicy plebiscytu? Jakie osoby znalazły się w zespole? Czy będziemy dobrze się dogadywać? Jak w Muzeum Pałac Herbsta, kojarzącym mi się z tradycją, będą przyjmowane niekonwencjonalne pomysły?
Cieszyłam się, że stanę się częścią eksperymentu. Zżerała mnie ciekawość, co z niego wyniknie. Nie mogłam się doczekać, aż odkryję kolejne karty. Na które obrazy postawili uczestnicy plebiscytu? Jakie osoby znalazły się w zespole? Czy będziemy dobrze się dogadywać? Jak w Muzeum Pałac Herbsta, kojarzącym mi się z tradycją, będą przyjmowane niekonwencjonalne pomysły?
Nasze pierwsze zebranie. Od lewej kuratorki Magdalena Knapowska-Niziołek i ja, opiekunka Joanna Jaśkiewicz, kuratorka Katarzyna Kaleta. Fot. Muzeum Pałac Herbsta |
Od lewej siedzą opiekunka Maria Milanowska, kuratorki Emiliana Konopka, Michalina Peruga, Natalia Bartczak. Fot. Muzeum Pałac Herbsta |
Spotykaliśmy się regularnie od września do początku grudnia. Osoby w różnym wieku, z różnymi doświadczeniami ze sztuką, ale nieodmiennie podchodzące do niej z pasją i zaangażowaniem, w tym emocjonalnym. Wiązanie obrazów z własnymi przeżyciami ubarwiało wiele konkursowych tekstów. Moimi współkuratorami zostali Sabina Bałulis, Natalia Bartczak, Ewa Gaj, Katarzyna Kaleta, Magdalena Knapowska-Niziołek, Emiliana Konopka, Damian Krakowiak, Michalina Peruga i Paulina Stencel. Opiekę nad nami z ramienia muzeum sprawowały Aleksandra Dudek, Joanna Jaśkiewicz, Katarzyna Kończal, Maria Milanowska i Tatiana Szymańska. Projekt koordynowali Andżelika Bauer i Przemysław Purtak.
Podczas pierwszego spotkania poznawaliśmy i siebie nawzajem, i zwycięskie obrazy. Nie wszystkie, które wytypowałam, przeszły dalej. Nie będę przedstawiać całej listy dzieł, którym się to udało. Poniżej znajdują się prace z podium.
Pierwsze miejsce. Józef Chełmoński, Żurawie, 1910 r., źródło |
Drugie miejsce. Józef Chełmoński, Dziewczyna na tle krajobrazu, 1869 r., źródło |
Trzecie miejsce. Aleksander Gierymski, Brama na Starym Mieście, 1883 r., źródło |
Co ciekawe, głosujący wskazali i na mniej znane czy rzadziej eksponowane obrazy. Dostarczają one nie mniej wrażeń estetycznych i emocjonalnych, kiedy się je pozna. W ogrodzie Jacka Malczewskiego, Odjazd z wyspy nocą Henryka Siemiradzkiego różnią się od tych dzieł artystów, którymi zasłynęli i z którymi odbiorcy się opatrzyli.
Jacek Malczewski, W ogrodzie, 1898 r., źródło |
Henryk Siemiradzki, Odjazd z wyspy nocą, ok. 1890 r., źródło |
Cyganka czy wspomniana Nocna samotność są autorstwa malarzy spoza znanego kanonu sztuki polskiej. A to tylko kilka wybranych przykładów.
Aniela Pająkówna, Cyganka, niedatowany, źródło |
Jedni kuratorzy mocniej stawiali na działanie koloru i światłocienia, inni - symboliki i nastroju, więc od samego początku dopełnialiśmy się. Na naszych zebraniach w muzeum potwierdziło się, że sztuka sprzed lat nadal przemawia do oczu, serca i głowy. Ciągle wywołuje żywe i aktualne dyskusje.
Uważam, że różnorodność, elementy zaskoczenia stanowiły wartość jeszcze przed przygotowaniem wystawy. Jednak największym wyzwaniem dla całej grupy było uporządkowanie kilkudziesięciu dzieł różniących się zarówno tematyką, jak i stylem. W taki sposób, żeby nasza koncepcja pozostawała atrakcyjna dla publiczności w różnym wieku i o różnym stopniu wtajemniczenia w sprawy sztuki. Pragnęliśmy bowiem, żeby wystawa pozostawała jak najbardziej przystępna, a zarazem ciekawa nawet dla znawców. Ponadto należało dopracować rozmaite detale. Na przykład rozstrzygnąć, jaką czcionką będą zapisane i jaką wielkość będą miały litery na podpisach do obrazów.
Rozwiązania wypracowywaliśmy stopniowo, często metodami pracy warsztatowej. Poprzez prezentowanie własnego podejścia i odnoszenie się do cudzych stanowisk, poszukiwanie w nich wszystkich punktu wspólnego, praktykowanie kompromisów, ale i zgłaszanie wątpliwości, wreszcie głosowania, ze spotkania na spotkanie rozwijała się wspólna i spójna wizja wystawy.
Samodzielnie zastanawiamy się, jak rozmieścilibyśmy dzieła, korzystając z miniaturek obrazów i planu muzeum. Fot. Muzeum Pałac Herbsta |
Razem pracujemy nad tym, jak i gdzie powiesić obrazy. Fot. Muzeum Pałac Herbsta |
Dalsze przymiarki. Fot. Muzeum Pałac Herbsta |
Pokojowe dyskusje. Fot. HaWa |
Co ona tam kombinuje? Fot. HaWa |
Podczas rozwieszania wystawy także potrzebna jest chwila namysłu. Fot. HaWa |
Fot. HaWa |
Nie bez znaczenia pozostaje, że jako kuratorzy uzyskaliśmy przestrzeń wolności i szacunku dla naszych poglądów od opiekunek z muzeum. Zajmowały się m.in. ukierunkowaniem nas, porządkowaniem naszych pomysłów, dopieszczaniem szczegółów całości. Mówiąc mniej dyplomatycznie, starannie wykonały również tzw. brudną robotę, żeby wprowadzić wizję wystawy w dostępną przestrzeń galeryjną. Należą im się gratulacje za zaangażowanie w prowadzenie projektu, od jego zainicjowania, dalej i dalej. Przemienienie koncepcji w rzeczywistość było możliwe także dzięki działaniom pracowników działu konserwatorskiego, technicznego i promocyjnego muzeum.
Opiekunki organizowały nam również spotkania ze specjalistami z innych branż. Np. z Koziej Architekci omawialiśmy aranżację ekspozycji, z Polkadot oprawę graficzną, w tym plakat. HaWa dokumentowała nasze większe i mniejsze burze mózgów. Autorstwa HaWy są także krótkie (i nastrojowe) zapowiedzi wystawy, na których swój punkt widzenia przedstawiają trzy kuratorki: Sabina Bałulis, Katarzyna Kaleta, Emiliana Konopka.
Wróćmy do naszej koncepcji wystawy. Nie zdecydowaliśmy się na tradycyjny układ chronologiczny czy na podział zgodny z kierunkami w sztuce. Obrazy uszeregowaliśmy w grupy takie jak natura, portrety,
fantazje, żywioły, nokturny. „I tak natura staje
się pretekstem do analizy roli światła nie tylko w przyrodzie, ale też w
procesie widzenia, portrety opowiadają historie życia bohaterów, a także kreślą
relacje pomiędzy malarzem a modelem, żywioły przeplatają się ze stanami
emocjonalnymi i wprowadzają widza w świat fantazji, a całość ekspozycji zamyka
symbolika nocy i mroku”, jak trafnie głosi tekst przeznaczony do komunikacji z publicznością i z mediami.
Zgodnie z sugestią architektki wystawy, Magdaleny Koziej, postanowiliśmy wyróżnić każdą grupę dzieł innym kolorem ścian. Jednocześnie grupy te pozostają elastyczne. Kierują jedna do drugiej, prowadzą ze sobą dialog, dopełniają się. Zdecydowaliśmy się również na wyodrębnienie dziesięciu obrazów, które zdobyły największą liczbę głosów od publiczności. Zostały oznaczone numerami miejsc zajętych przez nie w plebiscycie.
Zgodnie z sugestią architektki wystawy, Magdaleny Koziej, postanowiliśmy wyróżnić każdą grupę dzieł innym kolorem ścian. Jednocześnie grupy te pozostają elastyczne. Kierują jedna do drugiej, prowadzą ze sobą dialog, dopełniają się. Zdecydowaliśmy się również na wyodrębnienie dziesięciu obrazów, które zdobyły największą liczbę głosów od publiczności. Zostały oznaczone numerami miejsc zajętych przez nie w plebiscycie.
Oprócz tego każdy z nas wybrał jeden obraz spośród czterdziestu i krótko opisał, jak go widzi. Teksty te znalazły się na ścianach obok ich bohaterek i bohaterów. Tym razem wytypowałam Topielicę Antoniego Kamieńskiego.
Decyzję podjęłam po naszych dyskusjach, w których przewijała się kwestia dwuznaczności dzieła. Znalazło się ono w mojej ulubionej grupie z żywiołami. Sąsiaduje i koresponduje z Wierzbami nad moczarami Witolda Pruszkowskiego i z Głową konia Władysława Podkowińskiego, jednym ze szkiców do słynnego Szału uniesień. Topielica jest bowiem powiązana nie tylko z wodą, ale i z ogniem. „Zanurza się, zatapia, zatraca. Nie w głębinach, lecz w doznaniach. Spętana, unieruchomiona, zniewolona. Nie przez uścisk więzów, lecz przez odczucie rozkoszy. Prowokacyjnie pokrewna bohaterkom japońskich grafik erotycznych” - i stąd ten ogień.
A. Kamieński, Topielica, 1900 r., źródło |
Decyzję podjęłam po naszych dyskusjach, w których przewijała się kwestia dwuznaczności dzieła. Znalazło się ono w mojej ulubionej grupie z żywiołami. Sąsiaduje i koresponduje z Wierzbami nad moczarami Witolda Pruszkowskiego i z Głową konia Władysława Podkowińskiego, jednym ze szkiców do słynnego Szału uniesień. Topielica jest bowiem powiązana nie tylko z wodą, ale i z ogniem. „Zanurza się, zatapia, zatraca. Nie w głębinach, lecz w doznaniach. Spętana, unieruchomiona, zniewolona. Nie przez uścisk więzów, lecz przez odczucie rozkoszy. Prowokacyjnie pokrewna bohaterkom japońskich grafik erotycznych” - i stąd ten ogień.
Na wybór Topielicy wpłynął też fakt, że w mojej najnowszej książce (ukaże się w 2019 r.) umieściłam scenę, w której główna bohaterka pozuje do aktu w wannie, z ośmiornicą. Sytuacja wyzwala w niej wiele erotycznych wrażeń i wyobrażeń. Wpisuje się ona w cały ciąg powieściowych odniesień do kultury japońskiej. Będziecie mogli przeczytać i przekonać się sami. Opis stworzyłam przed poznaniem pracy Kamieńskiego. Uznałam, że ona mnie odnalazła, a nie napisać o niej dopiero byłoby grzechem. Tak stała się moją perełką, ba! nawet rozbłyskuje.
Każdy z oglądających wystawę może wskazać własną perełkę albo czarną owcę i wypowiedzieć się na jej temat. W przestrzeni galeryjnej stoją dwa biurka, są przygotowane kartki i pisaki. Dzięki temu pytanie „Jak to widzisz?” pozostaje otwarte dla każdego, kto zechce udzielić na nie odpowiedzi.
Jedno z biurek, nad nim miejsca do pozostawienia kartek, na nim foldery. Przygląda się im kuratorka Katarzyna Kaleta. Fot. HaWa |
Inne kreatywne wyzwania, które mogą podejmować i dzieci, i dorośli, czekają w specjalnym pokoju interakcji. Tam znajdują się wydrukowane reprodukcje obrazów, które służą do uzupełniania. Dopisywania postaciom dialogów, dorysowywania przy fragmentach dzieł, czego tylko fantazja zapragnie. Jako pamiątkę zwiedzający może zabrać ze sobą bezpłatny folder, w którym znajdują się zarówno nasze zwycięskie teksty z plebiscytu, jak i wiele miejsca na własne notatki czy rysunki.
Ciągle cieszę się z mojego udziału w tym nowoczesnym i niecodziennym projekcie. Choć pracowałam już przy wystawach, pierwszy raz brałam udział w pracy na tyle par rąk. Bardzo dziękuję wszystkim, z którymi miałam okazję podjąć takie wyzwanie i przeżyć takie doświadczenie. Nadal trudno jest mi
uwierzyć, że już zrobiliśmy, a nawet otworzyliśmy wystawę. Będziemy to długo wspominać!
Publiczność czeka na uroczyste otwarcie wystawy w sali balowej Pałacu Herbsta. Fot. A. Taraska |
Przemówienie dyrektora Muzeum Sztuki w Łodzi Jarosława Suchana. Od lewej kuratorki Emiliana Konopka, Michalina Peruga, Sabina Bałulis, dalej opiekunki Joanna Jaśkiewicz, Maria Milanowska, Aleksandra Dudek, za nimi kuratorki Natalia Bartczak, ja i Ewa Gaj. Fot. A. Taraska |
Fot. HaWa |
Fot. HaWa |
Tzw. zdjęcie klasowe wszystkich kuratorek i opiekunek. W pierwszym rzędzie, od lewej, opiekunka Katarzyna Kończal, kuratorki Emiliana Konopka, Katarzyna Kaleta, Magdalena Knapowska-Niziołek. W drugim rzędzie od lewej kuratorki Paulina Stencel, ja, Sabina Bałulis, Ewa Gaj, opiekunka Tatiana Szymańska, kuratorka Michalina Peruga, opiekunka Aleksandra Dudek, kuratorka Natalia Bartczak, opiekunki Joanna Jaśkiewicz i Maria Milanowska. Fot. Muzeum Pałac Herbsta |
Zachęcam Was do bezpośredniego przekonania się, jak prezentują się efekty naszych działań. Odbiór wszystkich obrazów, ich faktury i głębi na żywo, przy odpowiednim oświetleniu, przebiega zupełnie inaczej niż na podstawie zdjęć. Wystawa potrwa do 31 marca. Muzeum Pałac Herbsta znajduje się przy ul. Przędzalnianej 72. Jest czynne od wtorku do niedzieli w godzinach 11:00-17:00. Na jego stronie na Facebooku znajdziecie więcej zdjęć z naszych zebrań i z wernisażu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz