1/25/2017

Drukowanie "Mocy granatu" cz. I


Słowo za słowem, zdanie za zdaniem, strona za stroną. Praca wre, żeby 15 lutego oddać w Wasze ręce całkiem malowniczą, bardzo zmysłową i dość buntowniczą książkę (zamówienia możecie składać już teraz: http://bit.ly/2jwftq7). Kto skrycie marzył o wizycie w drukarni, a jeszcze nie miał okazji, tego zapraszam za mną!



Ciekawe, czy te strony są jeszcze ciepłe? Drukarnia zawsze kojarzyła mi się z piekarnią. Jednych nęci zapach świeżych bułek, a innych zapach świeżego tuszu ;)   


Kolejne wyzwanie stanowi okładka.







A teraz niespodzianka! 


Na wewnętrznej stronie okładki będzie zdjęcie z akcentem w wiadomym kolorze. Skrzydlaty tatuaż znalazł się na plecach głównej postaci już w Odcieniach czerwieni: „Wypełnione misternym ażurem skrzydła rozciągały się aż na łopatki. Odwłok owada składały się z małych kuleczek przypominających perełki. Ważka miała ludzkie dłonie z długimi spiczastymi palcami. Wyciągała je w stronę szyi, jakby chcąc ją podrapać”. Polatał tam i po innych opisach.  W Mocy granatu również ma on swoje pięć minut. Powtórzę: kto nie zna czerwieni, może zacząć przygodę z bohaterką-kusicielką od granatu i nic się nie stanie :).

Zdjęcia dzięki uprzejmości wydawnictwa Edipresse Książki.  Dziękuję!

P. S.  O tym, jak wyglądał proces pisania Mocy..., czyli co wtedy czułam, jakie miałam zachciewajki, czego słuchałam, przeczytacie we wpisie Kulisy papierowej ciąży.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo! Zapraszam do zaglądania na mojego bloga i do moich książek, może także odkryje Pan w nich coś fajnego ;). Pozdrawiam.

      Usuń

Copyright © Marta Motyl