I przyszedł 16 lutego. Zapowiadany, wypatrywany w kalendarzu dzień mojego spotkania
autorskiego w Domu Literatury w Łodzi. Dotyczyło ono Mocy granatu. Wieczorem wskoczyłam w sukienkę pod kolor i pojechałam prosto na ulicę Roosevelta 17. Dom
Literatury mieści się w typowo łódzkiej przestrzeni, czyli zabytkowej kamienicy w bramie.
Fot. Zbigniew Komorowski |
Po przejściu przez nią wyłaniają się
schody, dużo schodów. Tup, tup, wspięłam się po stopniach do środka. Odwiesiłam futrzano-łaciate okrycie wierzchnie, poprawiłam loki-fioki w lustrze. Jeszcze tylko głęboki oddech, kilka słów wsparcia od pewnego
nieocenionego indywiduum i byłam gotowa.
Najpierw porozmawiałam z dziennikarką
lokalnej telewizji Ret-Sat. Dziwiła się, czemu wyglądający na delikatnego Motyl tworzy mocne rzeczy, które pasują do szufladki z tzw. męską literaturą. Mnie po prostu interesuje pisanie wyraziste i mięsiste. Uprawiających je pisarzy i pisarki podziwiam od lat. Obecnie wolę nie szeregować wystukanych moimi palcami tekstów jako męskie czy kobiece. Są moje i już.
O 19:00 rozpoczęła się zaś rozmowa wieczoru. Prowadził
ją Rafał Gawin. Przypadkiem nawet mikrofon dostałam granatowy.
Fot. Dom Literatury |
Fot. Dom Literatury |
Fot. Zbigniew Komorowski |
Publiczność posłuchała m. in. o pisaniu barwnymi
obrazami, dobieraniu do nich muzyki, odbiciach (w tym takich w potłuczonych lustrach), płynnej tożsamości współczesnego człowieka,
odgrywanych przez niego rolach, Lolitach, Piotrusiach Panach i ich zabawkach. W
charakter Mocy granatu wprowadziły również odczytane
przeze mnie fragmenty.
Fot. Dom Literatury |
Fot. Zbigniew Komorowski |
Pierwszy wspólnie z prowadzącym ochrzciliśmy mianem „kultowej sceny w wannie”, ponieważ pracownicy Domu Literatury czytali ją już wcześniej, i to na głosy. A tak zabrzmiał mój głos:
Drugi cytat, który wybrałam, dotyczył kłótni głównej bohaterki, Magdy, z jej byłym
chłopakiem, Igorem. Cyklicznie wraca ona do miłości i przekleństwa swojego życia. Czas burzy i naporu w tym związku zdaje się nie mieć końca.
Trzeci
fragment wydawał mi się najśmielszy. Krygowałam się trochę, lecz
Rafał Gawin rozwiał moje wątpliwości krótkim i stanowczym „Nie wstydziłaś się pisać,
to czytaj”. Scena pochodziła z ostatniego rozdziału. Magda jest w nim seksualną zabawką
swojego sponsora, maklera giełdowego. Życzy on sobie, żeby dziewczyna nie depilowała
się przez pewien czas. W umówionym dniu sam usuwa maszynką owłosienie z jej ciała, z
uwagą i wprawą. Sponsor zmysłowo wieńczy swe dzieło i namiętnie świętuje jego dokonanie. „Depilację
promowała Marta Motyl”, skomentował prowadzący na zakończenie
spotkania.
Wtedy
do głosu doszła publiczność, a raczej jej odważna przedstawicielka.
Podpytywała mnie np. o bohaterów snutych historii i kiedy ukaże się kolejna książka. Tworzę postaci na podstawie
osób, które spotykam w życiu, tych, na które natykam się w sztuce i we własnej wyobraźni, która wszystko scala. Co do nowej powieści, jestem na etapie zbiórki materiałów i pomysłów. Koloru nie zdradziłam i póki co nie zdradzę.
Po tej części nastąpiło
pospolite ruszenie.
Fot. Agata Grzelak |
Chętnym wpisywałam dedykacje w powieściach już gotowych i wydanych. Dodatkami specjalnymi do autografów były dorysowywane wokół nich motyle ;)
Fot. Zbigniew Komorowski |
Autorką powyższych zdjęć jest Agata Grzelak |
Fot. Zbigniew Komorowski |
Czego jak czego, ale
granatowego medalu to ja się nie spodziewałam :). W komplecie do niego był pamiętnik.
Dostałam również piękny, fikuśny bukiet z
piórkami. Fru, fru, fiu, fiu! Płatki kwiatów okazały się pluszowe w dotyku. Miło się po nich przesuwa, mając je między palcami.
Zdjęcia powyżej wykonała Agata Grzelak |
Prezenty. Fot. ja |
Z bukietem jeszcze przyjemniej się pozowało.
Dziękuję Domowi Literatury za zaproszenie,
Wydawnictwu za wspieranie spotkania, Rafałowi za wciągającą dyskusję, a przede
wszystkim Walentynom i Walentym, którzy przybyli - za Waszą miłą obecność,
granatowe akcenty strojów, uśmiechy i upominki.
Oby do następnej randki!
Gratuluję wspaniałego spotkania! Niestety, miałem przyjść z Daguśką, acz nie zaliczyłem był klasówki ze statystyki i musiałem się uczyć tego dnia na poprawę następnego poranka... Sukienka wygląda fenomenalnie! Zapewne równie wyśmienicie czyta się książkę :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Właśnie wypatrywałam Cię ze słoikiem z kokardą i nic! ;) Szkoda, ale rozumiem. Nowa okazja będzie 10 marca o 18:00 w koluszkowskiej bibliotece, zapraszam Cię z osobą/ami towarzyszącymi. A sukienka wyszła spod igły mojej siostry.
Usuń