3/13/2016

Opowieści o ciele. Egon Schiele


Egon Schiele jak nikt inny wydobył z ciała ekspresję. Z malowania aktu uczynił sposób na wyrażenie doznań wewnętrznych, a rozkosz połączył z rozpaczą. Jego opowieści o ciele postanowiłam połączyć z moimi. Co z tego wynikło? Czytajcie dalej.

Mimo, że artyście daleko było do Adonisa, szybko nawiązywał kontakty z kobietami i bez większego trudu namawiał je do pozowania. 

źródło 

Sylwetki często ukazywał nietypowo: z boku, z tyłu, z góry. By uzyskać odpowiednie ujęcie, wspinał się nawet na drabinę.

Przykucnięta kobieta, źródło 

Żona klęcząca z pochyloną głową, źródło 

Na obrazach nie szczędził widoku defektów ani szczegółów anatomicznych. Akcentował przebijające spod skóry naczynia krwionośne, zaznaczał siniaki, oddawał każdy paciorek wygiętego w łuk kręgosłupa. Mocny wyraz osiągał głównie rozedrganą kreską, a dopełniał go barwą. Namalowane przez niego modelki bywają brutalnie zmysłowe, a przy tym niepokojące.

Rozbierająca się kobieta, źródło 

Zdarzało się, że artysta prezentował młodą dziewczynę z nieproporcjonalnie dużymi dłońmi.

Akt stojącej dziewczyny z czarnymi włosami, źródło 

Podobno stanowiły one przedstawienie jego własnych rąk. Ten trop prowadzi dalej. Bohaterki prac noszą w sobie nie tylko własne uczucia, ale i nastroje artysty. Linie, które wyszły spod jego ręki, dygoczą niczym ogarnięte niepokojem wnętrze i wywołują ciarki u widza.

Na każdym obrazie i szkicu autorstwa Schielego dużą rolę odgrywa wymowny gest. Da się go objąć i pojąć jednym spojrzeniem. Przecież osoba, która kokieteryjnie poprawia włosy, działa na odbiorcę zupełnie inaczej niż ta, która odwraca twarz. 

Akt klęczącej, źródło 


Po odkryciu lirycznych w wyrazie szkiców kwiatów autorstwa Schielego doszłam do wniosku, że ukazane przez niego ciała je przypominają. Wydają się bowiem tak delikatne, że można by je połamać jak łodyżki albo zdmuchnąć z dłoni niczym płatki. 

Studia kwiatów, źródło 

W chwili miłosnego zbliżenia człowiek jest właściwie bezbronny, poddany wyłącznie instynktom. Na pracach Schielego kochanek rozpaczliwie wsłuchuje się w bicie drugiego serca, jakby to serce – a nie własne – potwierdzało jego istnienie. 

Uścisk, źródło

"Nie lękam się, nie lękam się,
Póki szepczesz imię me" 
- Kasia Nosowska, O papierkach.


Schiele malował zarówno pary heteroseksualne, jak i tej samej płci. Dwa kolejne wizerunki połączyłam z fragmentami mojej powieści Odcienie czerwieni, w której narrację prowadzi biseksualna Magda.

Dwie obejmujące się kobiety, źródło

"Obfite, miękkie krągłości wypełniły moje dłonie, przelewały się między palcami. (...) Majka mrużyła oczy i unosiła kąciki ust. Wyobrażałam sobie, że rozcieram na niej płatki konwalii, a ona zamienia się w jeden z kwiatów. Też tak chciałam. Zrzuciłam koszulkę i przejechałam biustem po biuście. Podniecał mnie aromat, który nas otulał i unosił się w powietrzu. Wyciągnęła ramiona i przygarnęła mnie najbliżej, jak się dało. Wcisnęła mi palce w plecy".

Przytuleni, źródło

Gest  tej kobiety skojarzył mi się z drżeniem, a do niego pasowała mi ta scena:
"(...) najbardziej mnie roznamiętniał, gdy przynosił z zamrażarki kostki lodu. Dotykał mnie nimi tak, że czułam, jakby były wszędzie, na mnie i we mnie. Drżałam i przyciągałam go do siebie, by mnie ogrzał. Wtedy moja skóra się rozpływała. Wszystkie narządy, mięśnie i kości, które pokrywała,  topniały razem z nią, aż do spłynięcia. Zamieniałam się w plamę, która miała wyłącznie usta. A one ciągle wpijały się w Igora. Kolejne kostki zamrażały mnie ponownie: stawałam się bryłą. Gdy już odtajałam, pozwalałam się formować. Artysta modelował i drążył moje ciało, a nawet wydobywał z niego dźwięki. Kołysał mnie w ramionach i z powrotem odrzucał na łóżko, by przewrócić na drugą stronę (...) Owijałam się wokół niego, bezwolna i miękka".

Cenię twórczość Schielego również z tego względu, że jest mi bliskie wyrażanie stanów duszy poprzez stany ciała. W mojej prozie ono znajduje się na podium i tam doświadcza ekstazy albo udręki - na oczach czytelnika, który staje się podglądaczem. Dostaje wtedy także dostęp do głębokich uczuć innego człowieka, opisanych bez ogródek. Najbardziej intymne przeżycie  jest przeżyciem najbardziej ludzkim, analogicznie jak w pracach ekspresjonisty.

Dwie kobiety, źródło

źródło

Magda z Odcieni czerwieni uzależniła się od porywających wrażeń. Kolejny raz sfera seksualna okazała się najwrażliwsza i zarazem najbardziej podatna na nadużycia. Bohaterka stawała się przedmiotem, ale też uprzedmiotawiała innych. Gdy zgodziła się uczestniczyć w pokazach erotycznych przed  sponsorem dziewczyny, która wpadła jej w oko, wystawiała własne pożądanie na sprzedaż, a jednocześnie je poetyzowała. "Już nie przeszkadzał mi widz, przywykłam. Kiedy przesadzał i tą przesadą mnie dekoncentrował, wmawiałam sobie, że przed łóżkiem siedzi robot, którego jedyną funkcją jest masturbacja. (...) Zawijałyśmy się wokół siebie, podobne do węży. Wgryzałam się w skórę warg kochanki i kosztowałam soczysty miąższ pocałunku". Wrażenie bycia na miłosnym haju szybko mijało, a narratorkę ogarniała  przejmująca samotność. 

Dziewczyna w czerni, źródło

Odniosłam wrażenie, że kochankowie na obrazach Schielego noszą w sobie jej przeczucie. Kiedy wyplączą się ze swoich ramion, będą jak rośliny wyrwane z ziemi, z których ulatuje życie, gdy zostają porzucone, zapomniane. W chwilach załamania Magda sięgała po żyletkę, by znów czuć – cokolwiek, ale czuć. Jednak znajdowała się wtedy również bliżej sfery śmierci. Dwuznaczne traktowanie ciała przez Schielego jest podobne do tej sytuacji. Poza tym on ujawniał najskrytsze przeżycia, będąc równocześnie blisko postaci z prac i obserwując je z dystansem. Podczas opisywania danej historii wchodzi się w podobną rolę. 

Dzieła Schielego nie zestarzały się. Nadal robią wrażenie i działają na uczucia. Jego krótkie, 28-letnie życie obfitowało nie tylko w niezapomniane obrazy, ale i w skandale. Zresztą czy nie takiego życia publiczność oczekuje od malarza tworzącego płótna ocierające się o obsceniczność?

Dwie kobiety, źródło 

***
Opowieść o artyście

Kiedy poznaje się biografię Schielego, rzuca ona dodatkowe światło na jego działalność i pozwala lepiej ją zrozumieć. Twórca  przyszedł na świat w miejscowości Tulln, położonej w pobliżu Wiednia. Los jego rodziny naznaczony był dramatem. Ojciec, który korzystał z usług prostytutek, zachorował na syfilis, a pod koniec życia popadł w obłęd. Niektórzy badacze uważają, że obserwowanie jego choroby psychicznej i pełne cierpienia dzieciństwo sprawiły, że prace Schielego przybrały tak niespokojny wyraz. 

Po śmierci ojca razem z matką przeniósł się do wuja, mieszkającego w Wiedniu. W wieku 16 lat artysta został najmłodszym uczniem tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Jednak szybko zakończył edukację. Potem pod swoje skrzydła wziął go sam Gustav Klimt. Na pytanie, czy jego podopieczny  ma talent, odpowiedział, że ma go aż za wiele. Najsławniejszy przedstawiciel secesji zatrudniał dla Schielego modelki, kupował jego prace, dbał o udział w wystawach. Mistrz zastąpił mu także ojca.

Eremici, źródło

Schiele przejął wpływy secesji, rozfalowaną linię, wydłużone kształty, ale nie tylko… Jedną z modelek poznanych dzięki Klimtowi była rudowłosa, 17-letnia Valerie Neunzil, która została kochanką młodego artysty.

Kobieta w czarnych pończochach, Valerie Neunzil, źródło

By uwolnić się od dusznej atmosfery mieszczańskiego Wiednia, zakochani wyjechali do miejscowości Krumau w południowych Czechach, skąd pochodziła matka malarza. Tamtejsi mieszkańcy okazali się równie konserwatywni jak wiedeńczycy i kręcili nosem na to, że para żyje bez ślubu.

Artysta i jego muza spakowali więc walizki i osiedlili się w Neulengbach. Kontrowersje wśród ich sąsiadów budziły odwiedziny nieletnich modelek w pracowni twórcy. Zresztą pod zarzutem ich demoralizowania i udostępniania im pornografii Schiele spędził trzy tygodnie w areszcie. Podczas procesu sędzia podobno pokazowo spalił jego pracę jako obrażającą moralność.

Artysta razem z partnerką opuścili Neulengbach, a po dwóch latach od wyprowadzki Schiele opuścił też partnerkę. W pobliżu jego kolejnego atelier mieszkały siostry Harms, z którymi często się widywał. Poprosił o rękę jedną z nich, Edith. 

Edith Schiele siedząca w sukience w paski, źródło 

Okazała się mniej tolerancyjna niż poprzednia ukochana. Na skutek jej interwencji Schiele zaczął malować mniej prowokacyjne obrazy.

Bardzo charakterystyczne dzieła z czasem zdobywały coraz większą popularność. Malarz wystawiał je w Wiedniu, Pradze, Dreźnie, Zurychu, Kolonii, Monachium, Paryżu. Ten sukces został przypieczętowany w 1918 r., gdy Schiele został poproszony o przewodniczenie 49 Wystawie Secesji Wiedeńskiej. Małżeństwo również przyniosło mu wiele szczęścia: w tym samym roku Edith zaszła w ciążę. Wydawałoby się, że lepiej być nie może. Jednak ich rozkwitające dopiero życia zagarnęła epidemia grypy hiszpanki. Wzruszający portret rodzinny nigdy nie stał się rzeczywistością. 

Rodzina, źródło

Wątki biograficzne opracowałam w oparciu o poniższe teksty.
Egon Schiele - ekscentryczny przedstawiciel ekspresjonizmu w sztuce, http://rynekisztuka.pl/2012/10/29/egon-schiele-ekscentryczny-przedstawiciel-ekspresjonizmu-w-sztuce/ [11 marca 2016].
A. Ekielska, Akt w malarstwie, Warszawa 2015.
D. Kolbuszewska, Najsłynniejsze obrazy. Malarstwo europejskie, Poznań 2008.
S. Zientek, Szpetny narcyz i genialny prowokator - o malarzu i rysowniku Egonie Schiele, http://zientek.blog.pl/2014/11/24/szpetny-narcyz-i-genialny-prowokator-o-malarzu-i-rysowniku-egonie-schiele/ [11 marca 2016].

Warto zajrzeć również na stronę https://www.artsy.net/artist/egon-schiele

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy artykuł :) Też lubię poszukiwanie analogii i podobieństw :) Podziwiam Cię za to, że piszesz treściwie ale krótko. Ja mam niestety tendencję do rozwlekania się, i powtarzania tego samego po kilka razy :/ P.S. Ten cytat z "Odcieni czerwieni" z kostkami lodu w roli głównej, należy do moich ulubionych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Poluję na ten film https://www.youtube.com/watch?v=xreVKRwDbbQ , ale chyba póki co jest wyświetlany tylko w kinach w krajach niemieckojęzycznych.

      Usuń
  2. Dziękuję :) Węszenie za podobieństwami jest wciągające jak nałóg, ale chyba nie chcemy terapii :D Jeśli mogę Ci coś poradzić na bolączki, to po napisaniu tekstu najlepiej jest trochę odczekać (zależy, kiedy deadline...) i potem na świeżo go skracać, wtedy więcej błędów, w tym powtórzeń wchodzi w oczy. Nawet sama zmiana czcionki pomaga go czytać jakby na nowo. Mam zasadę: "Jeśli się zastanawiasz, czy czegoś nie wyciąć - tnij śmiało" ;) Co do kostek lodu, uważałam to za świetny zbieg okoliczności, że ja wpis robiłam w marcu, Ty go nie znałaś i u Ciebie w recenzji pojawił się ten cytat. Teraz już wiem, dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Marta Motyl