Fot. Noell Oszvald, źródło |
Rozlało się aż po kres. Czarne, nieujarzmione, tajemnicze.
Zbliżało się do niej, ale niezbyt blisko. Jeszcze.
Zastanawiała się, jak mocno się w nim zanurzy. Czy do utraty tchu? Aż pochylił się nad nią cień. I
już była w dłoni. Morze wciąż niespokojnie falowało,
łaknąc cierpienia. A dłoń była cała z bólu, cała w krwawiących ranach. Nagle rzuciła ją! Daleko! Na mokry piasek.
Ono kontynuowało taniec. Czarny, nieujarzmiony,
tajemniczy.
Zagarnęło ją na sam brzeg plaży i cofnęło się. Drżała ze strachu, bo wiedziała, że lada moment po nią wróci. I została zabrana z piasku. Przez inną dłoń, smukłą i gładką. Włosy
tej, która ją uratowała, błyszczały w słońcu jak słońce.
Piękne, a ten dobór zdjec fantastyczny
OdpowiedzUsuńInusiu, dziękuję, bardzo chciałam, żeby tekst i zdjęcia jak najlepiej się dopełniały. Cieszę się, że Ci się spodobał ten wpis!
Usuń