Magdalena Dębicka, autorka i odtwórczyni monodramu Głodne dziecko, który stworzyła na podstawie mojej powieści KochAna. W pułapce anoreksji i bulimii, dokonała na scenie operacji na otwartym sercu. Jej energia sprawiła, że Alicja (główna bohaterka książki) wciągnęła publiczność w krainę swoich marów. Aktorka weszła bowiem nie tylko w jej skórę, ale również w umysł i przede wszystkim w duszę, emocjonalną aż do granic.
Pisząc, myślę obrazami. M. Dębicka wybrała kilka z nich, dokonując trafnego połączenia. Wymalowała je przekonująco i poruszająco. Dostrzegam w tym jej rozbudowaną wrażliwość i intuicję. By podkreślić tę wspólnotę odczuwania, w dalszej części wpisu zestawiłam wątki wykorzystane w monodramie również z kolażami, które wykonałam kilka lat temu.
Robiła ćwiczenia aż do utraty sił, a potem rozpaczliwie napychała się jedzeniem. W powieści „głodne ja” Alicji przybierało np. postać węża, oplatającego ją coraz mocniej. Autorka monodramu zobrazowała je inaczej, jako niepokojące, samotne dziecko, która pojawiało się w wizualizacjach.
M. Dębicka i J. Zamęcka, "głodne ja" bohaterki |
Wytłumaczyła, dlaczego przebywa na froncie wojny ze sobą. Wskazała m.in. na poczucie niezrozumienia i brak akceptacji bliskich wobec zmian, które zachodziły w jej wnętrzu i planów zostania malarką. Żywiołowo ujęła metamorfozę ugrzecznionej, stłamszonej błękitnej dziewczynki w punkówę, która kreśli na ścianie symbol anarchistów i manifestuje, że „Tu i teraz i wokół nas trwa permanentna rewolucja!”.
Przebierając się w gorset, mini, kabaretki, złote pantofelki tworzyła portret „kobiety-lalki”. Czerwone światło, które ją podświetlało, stanowiło świetny kontrapunkt wobec czerni.
Komplety i gadżety |
„Wyobraź sobie roznegliżowaną kobietę, polecającą jakiś towar. Pożądanie jej kuszącego ciała ma szansę przełożyć się na namiętność do reklamowanego przedmiotu. (…) Ciała sprzedają wszystko (…) Wyginają się w prowokujących pozach, wysyłają kuszące spojrzenia i pełne obietnic uśmiechy. <<Przebierz mnie albo rozbierz, zegnij mi nogę w kolanie, wykręć rękę. Skorzystaj. Jestem przecież kolejnym gadżetem, twoją zabawką, prawda? (…)>> (…) Reklama, popkultura, mężczyzna bawią się kobietą bez ograniczeń. Gdy im się jakaś znudzi – rzucają ją w kąt bez żalu i szukają nowej, oferta jest bogata”. Wypowiadając te słowa, aktorka raz wydawała się uwodzicielska, a raz stawała się żałosna jak klaun.
Żonglowała wcieleniami, będąc równie sugestywna jako dziecko łaknące akceptacji, zagubiona nastolatka i młoda kobieta, wciąż głodna przed wszystkim uczuć. „Łudziłam się, że nie będę tylko lalką i znajdę w końcu prawdziwą bliskość, gdy ważniejsza od CIAŁA stanę się JA”.
Balansowała między skrajnościami, przechodząc od przerysowanej zmysłowości do pragnienia bycia bezcielesną, od powtarzania „jestem w porządku” do nienawiści wobec siebie, od surowego odchudzania do napadu bulimicznego. W spektaklu nie brakowało elementów komicznych, ale raczej spod znaku czarnego humoru, a także przewrotności. Aktorka przewrotnie wytykała, że publiczność sama zgodziła się patrzeć na jej cierpienie, i ciągle nie odrywa od niej oczu. Niezwykłym doświadczeniem dla mnie jako autorki jest, że odtwórczyni roli Alicji nadała moim słowom swoją moc, nie zmieniając ich sedna, a podkreślając je. Dzięki jej ekspresyjnej grze w pełni wybrzmiały zawarte w KochAnej bunt i gniew, smutek i ból. „Papierowa” Alicja wreszcie naprawdę wrzeszczała, na cały głos, w imieniu wszystkich Alicji, które szaleją, i wszystkich Alicji, które gotują sobie piekło, ale nie bez przyczyn.
M. Dębicka, by ukazać skomplikowane doznania bohaterki, nie potrzebowała wielu środków spoza tych, które nosiła w sobie. Z wyczuciem i temperamentem poruszała się po scenie, akcentując każdym ruchem to, co pragnęła przekazać.
Lubię oszczędną scenografię. Na scenie znajdował się stół i czarne pudełka z kilkoma rekwizytami.
Lubię oszczędną scenografię. Na scenie znajdował się stół i czarne pudełka z kilkoma rekwizytami.
Wszystkie
elementy były niezbędne i zostały wykorzystane. Wizualizacje w odpowiedni sposób dopełniały słów, a czasami nadawały scenom tajemniczego wyrazu. Muzyka podkreślała zmieniający się nastrój na scenie i sprawiła, że przedstawienie nabrało jeszcze większej dynamiki.
Dzień, w którym obejrzałam Głodne dziecko, śmiało mogę nazwać jednym z najszczęśliwszych w moim życiu. Płakałam ze wzruszenia już w trakcie spektaklu. Publiczność dopisała, a po przedstawieniu rozległy się gromkie brawa.
Dzień, w którym obejrzałam Głodne dziecko, śmiało mogę nazwać jednym z najszczęśliwszych w moim życiu. Płakałam ze wzruszenia już w trakcie spektaklu. Publiczność dopisała, a po przedstawieniu rozległy się gromkie brawa.
***
Pamiętam, że aktorka napisała do mnie kilka lat temu, pytając, czy może użyć fragmentów KochAnej na jednym z egzaminów. Uczęszczała wtedy do studia teatralnego przy Teatrze Baza w Warszawie. Potem postanowiła stworzyć monodram oparty na motywach powieści.
Jestem pełna podziwu, że włożyła w niego tak dużo pracy, na każdym etapie, i nie poddawała się. Wielki aplauz należy się również reżyserowi, Jakubowi Firewiczowi, opiekunowi artystycznemu z Teatru Baza, Tomaszowi Zadróżnemu, fotografowi, który zrobił świetne zdjęcia do materiałów do spektaklu, Dmytro Gurnickiemu i całej ekipie współpracującej z autorką monodramu.
M. Dębicka nie spoczęła na laurach i po weekendowych pokazach myśli o dalszym wystawianiu Głodnego dziecka. Obecnie można ją oglądać w Teatrze Powszechnym w Łodzi, w Stopklatce i w Szkole żon.
Jestem pełna podziwu, że włożyła w niego tak dużo pracy, na każdym etapie, i nie poddawała się. Wielki aplauz należy się również reżyserowi, Jakubowi Firewiczowi, opiekunowi artystycznemu z Teatru Baza, Tomaszowi Zadróżnemu, fotografowi, który zrobił świetne zdjęcia do materiałów do spektaklu, Dmytro Gurnickiemu i całej ekipie współpracującej z autorką monodramu.
Bez nich to wszystko by się nie udało! |
M. Dębicka nie spoczęła na laurach i po weekendowych pokazach myśli o dalszym wystawianiu Głodnego dziecka. Obecnie można ją oglądać w Teatrze Powszechnym w Łodzi, w Stopklatce i w Szkole żon.
M. Dębicka i J. Firewicz w Stopklatce, fot. K. Chmura, źródło |
***
Jako dodatek specjalny: kilka zdjęć wykonanych po wystawieniu Głodnego dziecka.
Jako dodatek specjalny: kilka zdjęć wykonanych po wystawieniu Głodnego dziecka.
Krajobraz
po burzy.
Magdalena
po robocie, obsypana ryżem i oblana jogurtem.
Sroczka wreszcie dorwała złoty bucik „kobiety-lalki”.
Fotografie ze spektaklu i te, które są z nim powiązane, pochodzą
z archiwum Magdaleny Dębickiej. Zdjęcia po przedstawieniu wykonał Zbigniew
Komorowski. Serdecznie dziękuję im za użyczenie swoich materiałów :).
Wspaniałe przeżycie! Oby wystawiła w Łodzi również.
OdpowiedzUsuńJa też na to liczę :)
Usuń