Pod okiem Tuwima

5/18/2018

Pod okiem Tuwima


Za nami spotkanie w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Juliana Tuwima w Brzezinach. Z patronem placówki zobaczyłam się przy jego portrecie na klatce schodowej, a na oddziale dla dorosłych spotkałam się z młodzieżą licealną i czytelniczkami biblioteki. 






Pytania zadane mi przez bibliotekarkę, p. Marię Mroczkowską i publiczność dotyczyły m.in. początków pisania, problematyki książek, upodobania do mocnych tematów, inspiracji z życia i ze sztuki, ulubionych literatów, tego, czy czekam na łaskawe muzy, czy radzę sobie bez ich łaski, reakcji czytelników. 








Zaznaczyłam, że w książkach podejmuję kwestie związane z dojrzewaniem, poszukiwaniem swojej tożsamości i miejsca, relacjami – spod znaku serca i klubu złamanych serc, problemami psychicznymi. Prześwietlam słowami przeżycia, które często się ukrywa. Podkreśliłam jednak, że podczas zmagań z trudnościami nie należy wstydzić się sięgnięcia po pomoc. Nawet anonimowo, poprzez wykonanie telefonu czy napisanie maila. W internecie nietrudno znaleźć na nią namiary, a to już jest pierwszy krok, żeby dać sobie szansę. Z drugiej strony, warto być uważnym na osobę tuż obok, która może mieć kłopoty, o jakich nam się nie śniło. Tak, prawię morały młodzieży, kto by pomyślał… 




Przy komplecie publiczności zdążyłam odczytać tylko jeden fragment, ponieważ po przepisowych 45 minutach licealiści musieli pospieszyć do szkoły na ciąg dalszy lekcji. Żałuję, że nie mogłam ich przetrzymać na jeszcze paru fragmentach ;) A miałam naszykowaną niezłą (i pouczającą) dramę z Odcieni czerwieni

Później, już w mniejszym gronie, dyskutowałyśmy np. o tym, czy lepiej pisać tak jakby pracowało się przy taśmie produkcyjnej, czy dłużej tworzyć staranne opisy, żeby czytelnicy delektowali się nimi. Wśród brzezińskich czytelniczek wygrała druga, liryczna opcja. Co za ulga ;) Jeśli chodzi o sprawy bliższe sztukom plastycznym, zamieniłyśmy m.in. kilka zdań o Władysławie Hasiorze. Odkąd moje siostry zaprowadziły mnie do jego galerii jako małą dziewuszkę, nie umiem zapomnieć o sile i nastroju jego sztuki. Jest to dowód na to, jak wiele rzeczy gromadzi się w człowieku, żeby z czasem przerwać tamę i wypłynąć inspiracją. 

Choć spotkanie przebiegało w sympatycznej atmosferze, nerwy zrobiły swoje. W pewnym momencie szarpnęło mną wzruszenie i zachciało mi się płakać. 


Raz na parę spotkań tak mam. Pozdrawiam studentów psychologii z Krakowa, będących świadkami moich występów A. D. 2015 :D 

Dziękuję Bibliotece za zaproszenie, przemiłe przyjęcie, a wszystkim Gościom za przybycie i możliwość przybliżenia im moich powieści. Jak widać, nie tylko w moich tekstach, ale i we mnie buzuje sporo emocji ;) Cieszę się z pytań i dyskusji, które wciągały w swój wir. Dziękuję także za wszystkie ciepłe słowa i wyrazy wsparcia, których doświadczyłam tego dnia. 






Zdjęcia wykonała niezastąpiona Agata Grzelak. Dla niej kolejne wielkie dzięki!
Relacje z innych spotkań autorskich znajdziecie tutaj: KLIK.
Zaproszenie

5/15/2018

Zaproszenie


Podwójnie zapraszam do odwiedzenia Brzezin w niżej podanym terminie :)




"Wielka Bogini"

5/14/2018

"Wielka Bogini"



Karolina Matyjaszkowicz, Natalia Anna Kalisz, Roksana Kularska-Król. Każda z tych artystek ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi i idzie własną drogą twórczą, ze świadomością przekazu, jaki niesie. Każda wielokrotnie eksponowała dorobek artystyczny. U każdej centralnym motywem twórczości jest kobieta. 

Na wystawie Wielka Bogini wszystkie artystki zestawiają swoją wiedzę i wyobrażenia związane z kobiecą naturą. Autorki wystawy inspirują się teoriami Carla Gustava Junga. Ten psychiatra i psycholog, uczeń Sigmunda Freuda,  na podstawie badań stworzył pojęcie archetypu. Określił nim element wpisany w psychikę niezależnie od tego, w jakich czasach, miejscu, społeczności, kulturze żyje dany człowiek. Archetypy zawiera nieświadomość zbiorowa, wspólna całej ludzkości. Uwidacznia się ona również w fantazjach i w snach. Ujawnione w nich, pierwotne obrazy, malują artyści.

Carl Gustav Jung, źródło

Każdy archetyp posiada nieskończoną ilość aspektów, a w zależności od danej cywilizacji prezentuje się w inny sposób. Archetyp matki zawiera m. in. takie aspekty jak własna matka, inne kobiety, z którymi posiada się więź, wreszcie - boginie. Zdaniem Junga obok dobrotliwości, empatii, sprzyjaniu rozwojowi i metamorfozie, mieści on w sobie sekrety, trucizny, nieuniknioność losu, świat zmarłych. Współczesna kultura zachodu wyparła jednak ambiwalentne i złe aspekty archetypu.

Autorki wyeksponowanych dzieł nie godzą się z tym przekłamaniem. Podążają za rozmaitymi wierzeniami, mitami, wyobrażeniami, marzeniami sennymi, własnymi emocjami, a także za autoanalizą. W nich odnajdują obecność nieświadomości zbiorowej, pełnię archetypu matki i jego boskiej odsłony. Przekształcają je w zgodzie z własną osobowością, w tym artystyczną. Od konkretu oryginalnego dzieła przechodzą do ogólnych znaczeń kobiecości.

Roksana Kularska-Król, Wielka bogini

Karolina Matyjaszkowicz, Korzenie

Natalia Anna Kalisz, W sitowiu

W twórczości Karoliny Matyjaszkowicz szczególnie widoczne są wpływy słowiańskich kultów, podań, mitów. Na jej obrazach pojawiają się żeńskie postacie, które się z nich wywodzą, np. Trzy Niewidy, Południce, Tanecznice, Panny Łąkowe, Dziewanna, Majówka, Mandragora, Makosz. Malarka chętnie nawiązuje do sztuki ludowej, naiwnej i surrealizmu, kierunku awangardy łączącego racjonalne z irracjonalnym.

Karolina Matyjaszkowicz, Makosz

Boginię Makosz uważano za obrończynię kobiet i opiekunkę tkaczek, a wydziałem łódzkiej uczelni, który ukończyła Matyjaszkowicz, jest Wydział Tkaniny i Ubioru. Studia wpłynęły na jej malarstwo. Artystka osnuwa kompozycję obrazów wokół wiodącej postaci, często ponadrealnej i ujawnionej w tytule. 

Karolina Matyjaszkowicz, Opiekunka snów

Dokładnie przemyślana, niejednokrotnie symetryczna budowa dzieł kojarzy się ze szczegółowo zaplanowanymi haftami. 

Karolina Matyjaszkowicz, Guślarki

Linie można potraktować symbolicznie, jako misternie wyszywane nici, z których każda posiada własne miejsce i rolę. Kolory, którymi malarka wypełnia formy, także nie są przypadkowe. Całość cechuje dekoracyjność. 

Karolina Matyjaszkowicz, Babie lato

Myślę, że obrazy te, poprzez swój charakter i obecne w nich nawiązania, bliskie są dziełom innej polskiej artystki, Zofii Stryjeńskiej. Podobnie jak ona, Matyjaszkowicz z powodzeniem łączy zainteresowanie folklorem z własnym stylem.

Zofia Stryjeńska, Kobieta w stroju łowickim - tablica nr 11, źródło

Karolina Matyjaszkowicz, Fauna

Zofia Stryjeńska, Żywioły ogień i woda dla poselstwa polskiego w Sofii, źródło

Prezentowane kompozycje namalowała akrylem na płótnie.  Roksana Kularska-Król zastosowała tę samą technikę, ubierając archetyp kobiecości w formy uproszczone, zgeometryzowane, lecz ożywione intensywnymi barwami.

Roksana Kularska-Król, Okeanos z córkami

Wydają mi się bliskie estetyce plakatu utrzymanego w duchu pop-artu. Postaci z jej obrazów wyróżniają pełne kształty, godne prehistorycznych figurek Wenus, naładowane ekspresją gesty i wyrazista mimika. 

Roksana Kularska-Król, Marsz

Wyrażają one pewność siebie, zapał, wolność. W ten sposób twórczyni zaprezentowała np. Atenę, grecką boginię mądrości, sztuki, wojny, wraz z jej atrybutem, tarczą z głową Meduzy.

Roksana Kularska-Król, Atena w brzuchu Zeusa

Obrazy, które wyszły spod pędzla Kularskiej-Król, wykazują analogie z rzeźbami autorstwa Niki de Saint Phalle. Ta francuska artystka również przedstawiała monumentalną, entuzjastyczną, barwną kobietę-boginię, wyzwoloną od nakładanych na nią ograniczeń.

Niki de Saint Phalle, Para, źródło

Roksana Kularska-Król, Taniec, czyli gra w gumę

Niki de Saint Phalle, Anioł Stróż, źródło

Polska malarka od dłuższego czasu jako wcielenie tytułowej Wielkiej Bogini prezentuje Królową Nocy. W niej umieszcza cechy własne i cechy innych kobiet, które napotkała w życiu i w dziełach kultury. 

Roksana Kularska-Król, Sekretne życie dziewczyn

Królowa Nocy jest równocześnie każdą  z nich i wszystkimi naraz. Dzięki tej everywoman artystka uzmysławia, że w dowolnej kobiecie drzemie bogini, od której da się czerpać natchnienie.

Malarka wskazuje, że kultury, w których ujawnił się archetyp bogini, różniły się od siebie pod względem wizualnym, lecz przekaz płynący z ich wytworów plastycznych pozostaje spójny.  Zauważa, że podobny proces zachodzi w przypadku prac autorek wystawy.

Natalia Anna Kalisz ukazuje tajemnicze, posągowe, a przy tym mroczne oblicze kobiecości na grafikach wykonanych w autorskiej, mieszanej technice. Wykorzystuje w niej cechy rysunku, malarstwa, fotografii, w tym autoportretu.  
Natalia Anna Kalisz, Fanes

Zaprezentowane przez nią osoby, zaciemniane czernią, rozświetlane bielą, znajdują się pomiędzy mrokiem a jasnością, bólem istnienia a nadzieją na odrodzenie. Gęstwina kresek współgra z gęstwiną znaczeń; obie zdają się narastać. Wydłużenie, schematyzacja figur, przykrytych rodzajem szaty, a także bijące od nich hieratyczność, niedostępność, kojarzą się z Madonnami z bizantyjskich ikon.  

Trójręka Ikona Matki Bożejźródło

Natalia Anna Kalisz, Axis Mundi

Pierwowzorem postaci, jakie prezentuje artystka, jest jednak mezopotamska Isztar, bogini wojny i miłości. Bohaterkom kompozycji graficzki, rzucającym hipnotyczne spojrzenia, blisko jest także do kusicielskich i niebezpiecznych femme fatale. Ta poetyka, łącznie z estetyką: falistymi, elastycznymi liniami czy gęsto kładzionymi, często abstrakcyjnymi formami, nasuwa skojarzenie z dziełami Gustava Klimta.

Gustav Klimt, Jurysprudencja, źródło

Natalia Anna Kalisz, Brama Issar (Isztar)

Natalia Anna Kalisz, Wieża Szinear, fragment

Boginie z tych prac nie tylko niosą pokłady wewnętrznej mocy, ale – paradoksalnie – potrzebują osłony. Gwarantuje ją kostium, będący rodzajem kokonu albo zbroi. Kalisz uwidacznia go, wyraźnie oddzielając od niego pozostałe płaszczyzny, różnicując powierzchnię przedstawienia. Szata chroni wnętrze przed destrukcyjnymi wpływami z zewnątrz.

Natalia Anna Kalisz, Shanti

Autorki wystawy udowadniają bogactwo wybranego archetypu. Uświadamiają, że kobieca bogini nie musi być idealna. Posiada ona wiele twarzy, które da się ująć w równie wiele form plastycznych. Ekspresja postaci pozwala czerpać od nich energię nie tylko ich twórczyniom. Pokazane boginie, choć otoczone aurą wyobraźni, pomagają poznać całkiem realne cechy, siłę i słabość, pragnienia i tęsknoty, obecne w każdym człowieku.

***
Powyższy tekst towarzyszy wystawie w Muzeum w Łowiczu, której otwarcie odbyło się 28 kwietnia. Obrazy i grafiki zaprezentowano w przestronnej, minimalistycznej przestrzeni. Ona nie odciąga od nich uwagi, a jest cichym tłem, które pozwala im wybrzmieć. Prace danych artystek nie zostały od siebie oddzielone. Przeplatają się ze sobą, co skłania do szukania powiązań pomiędzy nimi i czyni ekspozycję dynamiczną. 





Jak widać, boginie i boginki nawiązywały relacje nie tylko między sobą, ale i z publicznością. Tylko spójrzcie, ile objawień nastąpiło ;)

Na wernisażu najpierw głos zabrała p. Anna Kośmider z muzeum (widoczna po prawo), która przybliżyła, kim są autorki wystawy. Później nastąpiło moje wprowadzenie do tematyki ekspozycji. Podziękowania w imieniu artystek złożyła Karolina Matyjaszkowicz

Od lewej: ja, Roksana Kularska-Król, Karolina Matyjaszkowicz, Natalia Anna Kalisz


Fragmenty tekstu też zawisły








***
Zachęcam Was do spotkania w cztery oczy z Wielką Boginią i doświadczenia prac w całej ich pełni. Wystawa jest czynna do 10 czerwca b.r., w godzinach pracy muzeum.  Co przy okazji warto zobaczyć w nim, mieście i okolicach dowiecie się z poprzedniej notki Łowickie skarby

Zapraszam Was także do odwiedzenia i obserwowania stron artystek. Oto namiary na nie:

Zdjęcia prac otrzymałam od ich autorek, którym bardzo dziękuję za wszelką pomoc w przygotowaniu powyższego wpisu. Fotografie z muzeum i z wernisażu pochodzą ze strony wydarzenia na Facebooku https://www.facebook.com/events/189762851662844 (obejrzycie ich tam więcej). Wykonali je Bartek Piotrowski, Liliana Pilich i Krzysztof Dmowski. Dziękuję za możliwość wykorzystania tych zdjęć! Bez nich notatka nie byłaby taka sama :)

Moje zdjęcie z tekstem wykonał Tomek, któremu również dziękuję za okazanie dobrej woli ;) 
Copyright © Marta Motyl