Co autorka miała na myśli? „Moc granatu”

2/15/2018

Co autorka miała na myśli? „Moc granatu”


"Co autor/ka miał/a na myśli?" - oto jest pytanie, znienawidzone przez wielu uczniów. Często przenoszą tę nienawiść w dorosłe życie. Mówię jej "stop!" i działam na jasnych zasadach. Przed premierą Mocy granatu przygotowałam rozpiskę, w której ujęłam charakter powieści i główne motywy. Rozpiska powstała w celach roboczych, po czym wylegiwała się w szufladzie. Postanowiłam ją zredagować i udostępnić w pierwsze urodziny książki. Dlaczego taki, a nie inny kolor występuje w tytule? Do czego prowadzi wątek lolity? Co staram się odczarować? We wpisie znajdziecie odpowiedzi na te i więcej pytań, które chodziły, chodzą albo będą chodziły Wam po głowie.

Zdjęcie z drukarni. Fot. Edipresse Książki

Poniższy tekst kieruję zarówno do tych, którzy pragną porównać swoje interpretacje z moimi zamiarami – może nie spodziewaliście się pewnych odniesień, jak i do tych, którzy nie czytali jeszcze Mocy… – żebyście  wiedzieli, na co się przygotować (uwaga spoiler). Mam nadzieję, że wpis zaprowadzi Was na ciekawe psycho tropy i zanęci do lektury. Ilustrują go obrazy, fotografie, a także kolaże, które wyszły spod moich nożyczek.

Opis

"Moja orientacja nie była łaską - w połączeniu z taką osobowością, temperamentem i pomysłami stanowiła ładunek wybuchowy. Granat!", wyznaje Magda. Jego moc powoduje, że romansuje z własną uczennicą, którą nazywa Lolitą i pasjonatem rekonstrukcji historycznych naraz. Na nich nie kończą się jej podboje. Jednak bohaterka testuje nie tylko swe najbardziej namiętne wcielenie. Z łatwością szpiega wślizguje się w role powściągliwej adeptki nauczania, usłużnej hostessy, magnetycznej modelki. Nie opuszcza jej kreatywność ani nie odpuszcza jej autodestrukcja. Okaleczającej się kobiecie niełatwo jest porzucić nawyki, które już dawno weszły w krew. Wszystkie przeżycia i otaczającą ją rzeczywistość komentuje plastycznie, ekspresyjnie, z pazurem, w dwugłosie Erosa i Psyche.

 Eros podsuwa głównej bohaterce i zarazem narratorce:

- lolitkę (uczennicę Magdy, uzdolnioną plastycznie, artystyczną duszę),
- wojaka (pasjonata rekonstrukcji historycznych, pięknisia, narcyza, casanovę),
- Igora (byłego chłopaka),
- maklera (pewnego siebie maklera giełdowego, sponsora).
Każde z nich ma mocny charakter, jest przedstawicielem innego typu osobowości i niesie ze sobą własną opowieść.

Symbolika granatu

Ja pod kolor. Selfie

Chętnie zaplatam sieć skojarzeń. Tytułowa barwa łączy lolitkę i maklera. Pierwsza postać  farbuje na ten kolor włosy. Jak wspominałam, jest uczennicą, a granat nieodłącznie kojarzy się ze szkołą ("Co ma włosy jak atrament" pamiętacie?). Makler zaś chętnie nosi granatowe garnitury. Wielbi połączenie niewinności z wyuzdaniem, czyli cechę „lolicią”. 

Granat jest też kolorem niektórych scenerii, m.in. morskiego krajobrazu (wyjazd z lolitką, rozdział II), wystroju restauracji, który przywodzi na myśl rejs (pierwsza kolacja z maklerem, rozdział VII), rozgwieżdżonej nocy (spacer z Igorem, rozdział V). Ogólnie rzecz biorąc, należy do odcieni nocy, pory miłosnych polowań.

Korzystam również z symboliki granatu jako owocu, amuletu, broni. Jako owoc odnosi się do płodności (wielość ziaren), a Magda ma silną seksualność. 

Fot. ja

Dygresja. Przykładem wykorzystania owocu granatu w malarstwie jest obraz Dantego Gabriela Rossettiego Persefona. Nawiązuje on do opowieści mitologicznej. Persefona, córka Demeter, została porwana przez Hadesa do podziemnego świata. Demeter przekonała Hadesa do oddania ukochanego dziecka. Kiedy Persefona miała już wracać do matki, Hades wręczył jej owoc granatu, który symbolizuje także małżeństwo. Po jego spróbowaniu dziewczyna stała się żoną pana podziemi. Odtąd część roku spędzała z mężem, część z matką. Źródło obrazu

Jako amulet odpędza złe duchy, w przypadku narratorki np. demona okaleczania się czy osoby, które wywierają na nią toksyczny wpływ (amulet nie działa od razu). Broń, ponieważ bohaterka wchodzi w relację z wojakiem, który, odtwarzając bitwy, rzuca granatem. O innym, niedosłownym rodzaju broni jest mowa w cytacie z opisu.

 Czas, czas, czas

Choć pierwszą częścią przygód Magdy są Odcienie czerwieni, czytelnik równie dobrze może zacząć poznawanie bohaterki od Mocy granatu. O ile Odcienie… w dużej mierze opierają się na retrospekcji, o tyle w Mocy… powroty do przeszłości głównej postaci zdarzają się zaledwie kilka razy. Postawiłam na pokazanie przemian bohaterki w krótszym czasie, "tu i teraz". Nieznajomość pierwszej książki z serii nie stanowi przeszkody podczas lektury drugiej.

Psychoerotyki

Odcieniach… i Mocy… równocześnie obnażam ciała i dusze. Sposób odnoszenia się do ciała często odbija bowiem stany psychiczne bohaterów, szczególnie narratorki.

Miłość niejeden ma kolor. Fot. ja

Ważnymi cechami Mocy... są plastyczność i zmysłowość. Pisanie o seksie traktuję z artystycznym zacięciem. Staram się budować sceny erotyczne odwołujące się do wielu zmysłów. Stąd obok obrazów podsuwam w nich dźwięki, zapachy, smaki. Moją intencją jest pisanie o cielesności z punktu widzenia kobiety, lecz nie w sposób uproszczony, przesłodzony, kiczowaty, kojarzony z Harlequinami.   Moja powieść ma wielowymiarowo działać na wyobraźnię, a przy tym poruszać emocje, nieść w sobie odwagę. Narratorka nie owija niczego w bawełnę.

Magda popełnia błąd za błędem w świecie, w którym wymaga się od człowieka nieustannego trenowania ciała i psychiki, a raczej ich tresowania. On, poprzez pochwałę konsumpcjonizmu, podtyka nam pod nos niby same przyjemności, a przecież tak wiele przyjemności uznaje za tabu. Również seks często opakowuje się w pewien estetyczny schemat, godny czystych, bezzapachowych (i właściwie bezpłciowych)  Barbie i Kena. Drugim sposobem zakłamywania seksu jest jego wulgaryzacja. Narratorka rzuca w ten świat granat swojego postępowania i poglądów.

Najważniejsze według mnie wątki

1. Lolita

Jedną z głównych osi powieści stanowi motyw lolity. Magda odbywa praktyki nauczycielskie na lekcjach plastyki w gimnazjum, miejscu teoretycznie pełnym lolit. Gimnazjalistki w większości ją rozczarowują, ponieważ według niej są zbyt dosadne, pretensjonalne, wulgarne. Dopiero klasowa outsiderka, 16-letnia, starsza od grupy o rok, przyciąga jej uwagę. Ta uczennica, sama zainteresowana sztuką i twórcza, stanowi odbicie narratorki. Ona uznaje je za odbicie w krzywym albo potłuczonym zwierciadle. 

Kolaż mojego autorstwa

Granatowowłosa dzieli zainteresowania i pasje Magdy. Ponadto posiada niektóre jej cechy, m.in. uwodzicielstwo, nienawiść do siebie, nieprzewidywalność. Poprzez zachowania lolitki narratorka zyskuje wgląd w siebie. W to, jak durne i okrutne bywało jej własne postępowanie. W tym samym czasie Magda pisze pracę magisterską o lolitach w  malarstwie. Sama nie wie, czy one przyciągnęły ją do realnych lolit czy na odwrót.

 Balthus, Lekcja gitary. Balthus należy do najbardziej znanych artystów zajmujących się malowaniem lolit. Obraz Lekcja gitary z 1934 r. wzbudził niemały skandal (i nadal ma ku temu potencjał).  Źródło

Motyw powraca  w rozdziale Ja z ogłoszenia. Magda zaczyna pracę jako hostessa i znów widzi lolitki, swoje koleżanki po fachu, szyte pod wymiar, identyczne, śliczne, zawsze uprzejme. Potem, zbiegiem różnych wydarzeń, kobieta wraca do utrzymywania się ze sponsoringu. Wchodzi w dosłowną, przerysowaną rolę lolity rodem z porno z  japońskimi uczennicami w rolach głównych, które oglądała.  Z "nauczycielki" staje się "uczennicą" (rozdział VII). 

Narratorka przekonuje się, jak szkodliwe jest przeświadczenie o dobrodziejstwach płynących z relacji ze starszym, bogatszym mężczyzną. Relacji typu seks za pieniądze. Dowiaduje się, ile kobieta sama za nią płaci.  Poza tym moja bohaterka uważa, że obecnie wiele kobiet jest takimi seksualnymi niewolnicami jak ona dla swojego sponsora, w tym te, które pozostają w nieudanych związkach małżeńskich.

Kolaż mojego autorstwa

Pięćdziesięciu twarzach Greya oddawanie się przez kobietę fantazjom tytułowego bohatera jest premiowane. Uległość zostaje przez Greya wynagradzana, ba! prowadzi do jego miłości. Ból psychiczny bohaterki, która w głębi siebie na coś się nie zgadza, ale robi to dla uzyskania uczucia mężczyzny, zostaje przez E.L. James pominięty. A jej czytelniczki często przyklaskują układowi gąska Ana – wszechwładny Grey. W mojej powieści nie pomijam tego bólu, a traktuję sprawę brutalniej i realniej. W Mocy... za uległość Magda nie zyskuje miłości żadnego z wymienionych kochanków.

Narratorka dochodzi do wniosku, że sama jest lolitą, ale nie odkrył tego nawet sponsor. Stworzył ją w niej ojciec, który ją molestował. On jako pierwszy obsadził bohaterkę w roli uwodzicielki, gdy była dziewczynką (co dokładniej opisuję w Odcieniach...). Zabieg zastosowałam celowo: w Odcieniach… i w Mocy… Magda jest zapatrzona w lolity, a ostatecznie okazuje się, że sama do nich należy. Ciągle czuje się skrzywdzoną dziewczynką, a nie pełnowartościową kobietą. Krzywdy zaś  ciągną się dalej.

Obraz Henninga von Gierke oparty na Pokoju Balthusa, źródło

Jedną z moich inspiracji była najsłynniejsza powieść Vladimira Nabokova, którą cenię za siłę, wielowątkowość, niejednoznaczność, mistrzostwo stylistyczne. Ona mrocznieje ze strony na stronę. Jednak tworzę własną Lolitę, w swoim stylu, z perspektywy kobiecej. Jedna z recenzentek, Karolina Nos-Cybelius, dobrze to wyczuła. Już jej recenzja Odcieni... KLIK ujęła podobieństwa i różnice z powieścią Nabokova. W Mocy... pogłębiam omawiany motyw. Przełamuję stereotyp, że jeśli romans lolici, to tylko nastolatki ze starszym mężczyzną. W mojej książce następuje on między dwiema kobietami, które są i kochankami, i w pewien sposób duchowymi bliźniaczkami.

2. Biseksualność

Główna bohaterka jest już przekonana o swojej tożsamości seksualnej. W jej imię popełnia kolejne szaleństwa, np. podwójny romans, który początkowo wydaje się jej rajem.

Kolaż mojego autorstwa

"Mężczyzna dawał mi inny typ rozkoszy niż kobieta. Owszem, piękno Ewy budziło moje zachwyty i żądze. Uwielbiałam go kosztować. Celebrowałam wtedy każdą chwile, każdy najmniejszy gest. Próbowałam je zapamiętać, żeby odtwarzać w głowie, kiedy tylko będę chciała. A seks z Adamem nie był dla mnie odświętny, lecz codzienny, lepiej poznany. Ewa nie pozwalała mi posmakować tego co Adam. Z nią nie czułam się wypełniona do granic. Ona nie posuwała mnie brutalnie, potrząsając z całą mocą, aż stawałam się jej ruchami. Potrzebowałam więc i Adama, i Ewy, żeby stworzyć własny zmysłowy raj, w którym niczego mi nie zabraknie. Krainę mlekiem i miodem płynącą. Po raz pierwszy w życiu trafiła mi się szansa na zaspokojenie niezaspokojonego apetytu".

Ta relacja krzywdzi jednak wszystkie "osoby dramatu". Magda pochopnie postanawia więc odżegnywać się od swojego biseksualizmu, w tym poprzez autoagresję. Winą za zaistniałe sytuacje obarcza nie siebie, nie swoją impulsywność, a swoją orientację. Głodzi się, żeby ukarać ciało. Znów stan emocjonalny wpływa na stan cielesny. Magda zaczyna się dożywiać dopiero, gdy na nowo chce zdobyć swojego byłego chłopaka, Igora.

Powieść ukazuje, jak opresyjnie działa obecna rzeczywistość na osoby, które mają taką samą tożsamość seksualną jak Magda. Kobieta nie znajduje bodźców do tego, żeby ją zaakceptować i polubić, nie czuć się z jej powodu inną i winną.  Nie jest do końca pogodzona również ze swoim apetytem seksualnym. Wpada w istne ciągi albo przechodzi na odwyk.  Magda karze się za to, jaka jest, także wybierając związki bez przyszłości. Na jej przykładzie widać, jak stłamszony czuje się człowiek, który nie może w pełni wyrazić siebie.

3. Wychodzenie z nałogu i ból

Narratorka przestaje się okaleczać, choć niełatwo jej to przychodzi. Niestety jeden sposób zadawania bólu zamienia na inny. Właściwie od cierpienia, a nie od gestu przesuwania żyletką po skórze uzależniła się równie silnie jak od namiętności. Doznaje bólu w romansie z wojakiem (brutalny seks, brak dostępu emocjonalnego do partnera). Następnie głodzi się, gdy chce "wyjść" z biseksualizmu, co rzecz jasna jest niemożliwe. Cierpi w relacji z Igorem. Po czasie tradycyjnej sielanki następuje poniżanie, a ona trwa przy nim jak wierna suka, żeby być przy kimkolwiek. Praca na promocjach w supermarketach, którą zaczyna wykonywać, również nie jest pracą jej marzeń, delikatnie mówiąc. Kolejne poniżenia następują przy sponsoringu, gdy ona czuje się obracanym przez sponsora kawałkiem mięsa.

Kolaż mojego autorstwa

4. Role i ich odczarowanie

Wcielenia bohaterki i różne wymiary kobiecości widać już w opisie książki na okładce. Wybrawszy dla Magdy role typowo kobiece (np. nauczycielki, hostessy, lolity, modelki), ukazuję je od środka, ale dość przewrotnie. Prezentuję ich barwność i jednocześnie odsączam ze stereotypowej słodyczy. 

Popisów aktorskich od kobiet wymaga nie  tylko praca, ale i codzienność. Magda ciągle testuje również inne typowo kobiece funkcje: kochanki, matki. Karmi innych swoim ciałem, a także opieką, troską, zamartwianiem się o nich, godnymi typowej matki Polki. Narratorka matkuje Igorowi i jego współlokatorowi, a wcześniej lolitce. Dostaje nieliczne wyrazy wdzięczności. Igor "odwzajemnia się" jej zaś zdradą emocjonalną. 

Inną z ról bohaterki, także powszechnie znaną, jest kopciuszek. Magda pragnie, żeby wojak wybrał właśnie ją spośród innych i żeby żyli długo i szczęśliwie. Plan kończy się totalną klapą. Natomiast w pewnym momencie narratorce udaje się wślizgnąć w rolę wojaka. Podczas ich tanga narzuca na siebie części jego munduru.

W fabule wcielenia są więc co i rusz przetasowywane. Okazuje się, że typowe role, wkładane do głów kobietom od najmłodszych lat, bywają bardzo zgubne i unieszczęśliwiające. Zahaczam również o kult piękna i jego dyktaturę.

Magda  najlepiej odnajduje się chyba we wcieleniu fotomodelki. 

Zdjęcie z drukarni. Wewnątrz okładki znajduje się fotografia autorstwa Beaty Kowskiej.  Fot. Edipresse Książki

To jest dla niej czysta gra, czysta fantazja. Choć sztuczna na wskroś, to – paradoksalnie pozbawiona hipokryzji kreacji znanych z codziennego życia, w których ludziom jest za ciasno.  A udają, że ich kolejne wcielenia są naturalne.

Nie krytykuję kobiecości, lecz pewne schematy, wycinanie siebie pod cudze szablony. Nie tworzę przeciwko kobietom, a dla nich. W doświadczeniach Magdy mogą odnaleźć własne przeżycia, refleksje, ostrzeżenia dla siebie. Mimo, że koncentruję się na płci, do której należę, nie chcę zawężać czytelniczego grona. Czytając tę powieść, mężczyźni nie tylko lepiej zrozumieją to, z czym się mierzą dziewczyny, kobiety. Pisząc o zmianach w tożsamości danej osoby, piszę o zmianach w tożsamości człowieka w ogóle.

5. Praca, współczesność, uniwersalizm

W rozdziale VI Magda wygłasza tyradę na temat tego, jak system, w którym żyjemy, czyni z ludzi swoich poddanych i hamuje ich potencjał. Bohaterka doświadcza, że bardzo trudno jest się przebić. Uzmysławia, że każdy musi jak najlepiej sprzedać siebie, i odpowiadając na ogłoszenia o pracę, i na te o miłość (narratorka ma nawet przygodę na znanym portalu randkowym). Jej przeżycia, w tym romansowe, oddają ogólne problemy. Poprzez nie starałam się dotrzeć do wnętrza człowieka, pokładów czułości i cierpienia, jakie się w nim znajdują i/lub się do niego wdzierają za pośrednictwem innych ludzi.

6. Sztuka jako lekarstwo

Magdy nie ratuje od bolączek miłość, jak to zwykle bywa w romantycznych opowieściach, a sztuka. Pasja do niej, która prowadzi ją do pozowania do zdjęć, czyli dosłownego stawania się częścią sztuki. Bohaterka nareszcie się spełnia, choć dalej pełni stereotypowo kobiecą funkcję. Fotografka, wymierzając w nią lufę aparatu, odgrywa wtedy rolę streotypowo męską. Jednak obie odnajdują się w tym, co robią. 

Istotna jest scena w ostatnim rozdziale, gdy narratorka polewa na potrzeby póz swoje nagie ciało farbami, najpierw czerwoną, później granatową. "Nie należałam również całkowicie ani do czerwieni, ani do granatu. Należałam bowiem do obu, do ognia i wody, rozgrzewana i oziębiana podczas zabawy w ciepło-zimno".

Inspiracja do sceny. Fot. Christopher Gilbert. Źródło

Uwaga: wątków nie porządkowałam według ich ważności. 

Podsumowanie i kilka słów o formie

W pierwszej warstwie powieść ma być wciągającą, kwiecistą historią. Gdy czytelnik zechce zajrzeć pod jej powierzchnię, ujawnią się pewne postawy czy motywy znane z kultury.

Cechami Mocy...  są przede wszystkim przewrotność, prowokacyjność, bunt, które od środka wchodzą w rzeczywistość i panującą obyczajowość. Nie jako skandal dla skandalu, lecz dla przełamania schematów, pokazania emocjonalnej prawdy. 

Chętnie nadaję książkom formę przypominającą pamiętnik. Mają ją wszystkie moje dotychczasowe powieści. Uważam, że niesie ona w sobie ekspresję, intymność, stwarza aurę szczerości. Oprócz stanów ducha oddaję aurę czasów, w których powstaje tekst.

Lubię stosować porównania, gry słów, wplatać potoczne powiedzenia. Pragnę, żeby zdania zachowywały swoisty rytm, np. dzięki powtórzeniom. Chętnie posługuję się żartem, ironią, które mimo wszystko współgrają mi z tematyką. Czasami jest to śmiech przez łzy. Magda bywa smutnym błaznem.

Picasso, Arlekin, 1901 r., źródło

Więcej wpisów o Mocy..., w tym sprawozdania ze spotkań autorskich, znajdziecie pod tym linkiem KLIK. W ramach wspominek polecam wpis o premierze powieści, która odbyła się w Domu Literatury w Łodzi KLIK.  

Tak było. Fot. Dom Literatury w Łodzi

Odcienie... i Moc... są dostępne w księgarniach stacjonarnych, internetowych, bibliotekach.  Niezmiennie jestem ciekawa Waszych odczuć i opinii po lekturze. Póki co zastanawiam się, który z zaprezentowanych powyżej wątków najbardziej Was przyciągnął? A który Was od siebie odepchnął?

Mam też pytania do osób, które znają już Moc... Jakie powiązania przedstawione we wpisie były dla Was jasne po przeczytaniu książki? Jakie pomogły Wam w odczytaniu jej na nowo? Jakich się nie spodziewaliście? 
Copyright © Marta Motyl