Zbroja bez patyny

11/14/2014

Zbroja bez patyny


Masywny, ciężki pancerz osłania kruche ciało wojownika. Dzięki niemu zamienia się on w giganta. Zadaje ciosy i je odpiera. Powyższe dwuznaczności od dawna fascynowały Marzenę Zacharewicz. Pojęcia rycerstwa, walki, siły przewijały się w jej życiu, odkąd pamięta. Wychowała się w Malborku. Dzieła, które prezentuje na wystawie Zbroja, stanowią wariacje na temat rycerskiego rynsztunku. 

Artystka ukazuje jego elementy, np. napierśnik, blachy nakłute otworami. 

Zbroja - siła spokoju, 2011 r.

Kolczuga pogranicza, 2014 r.

Zbroja - waleczny okruch, 2014 r.

Przedstawione przez nią powierzchnie nie są gładkie, błyszczące i sztywne. Zacharewicz odkształca je i dodaje im lekkości. Prowadzi na nich grę z różnorodnymi fakturami: wielowarstwowymi, chropowatymi, popękanymi. Zamienia zbroję w ciasto, rysując Piernikowego huzara. 

Piernikowy huzar, 2007 r.

Większość prac wykonuje białą kredką na czarnym papierze. Dociera do szerokiego spektrum możliwości tej techniki. Przy jej pomocy skrupulatnie i precyzyjnie oddaje strukturę rzeczy. Użycie czerni, szarości i bieli nadaje dziełom tajemniczy i metafizyczny klimat.

Rysowniczka inspiruje się również tym, jak motyw zbroi wykorzystywali artyści związani z innymi dziedzinami sztuki. Korzysta z utworu Jacka Kaczmarskiego i na jego podstawie przedstawia pancerz barda. 

Zbroja Jacka Kaczmarskiego, 2014 r.

Gitarowe struny, które go przecinają, nawiązują do znaków wymienionych w piosence Zbroja:
„Magicznych na niej rytów
Dziś nie odczyta nikt
Ale wykuta z mitów
I wieczna jest jak mit”.


Artystka też traktuje przekaz zbroi uniwersalnie. W jej ujęciu nie jest ona pordzewiałym zabytkiem, wyciągniętym z lamusa historii. Przekształca mit zbroi tak, by odpowiadał wciąż aktualnym rozterkom i problemom. Powtarza za fragmentem Dzieci Sancheza Oscara Lewisa, że człowiek codziennie toczy batalię z życiem. Doznane przez niego obrażenia psychiczne zamieniają się w strupy. One nawarstwiają się w duszy. Kolejne uderzenia powodują, że jednostka wykuwa w sobie rodzaj zbroi. W ten sposób chroni się przed kolejnymi cierpieniami. Pancerze z prac Zacharewicz powiązane są z cielesnością i emocjonalnością, czyli aspektami indywidualnymi. Jej rysunki odnoszą się nie tylko do historii powszechnej, lecz i do unikalnych doświadczeń jednostki.

Paradoksalnie, na większości z nich człowiek jest nieobecny. Zbroja nie uchroniła go od śmierci. Pozostały po nim tylko ślady. One potęgują poczucie braku. W tym kontekście szczególne są kompozycje z rzędami guzików, odprutych ze współczesnego rodzaju „zbroi”.

Katyńskie guziki I, 2014 r.

Pochodzą one od mundurów polskich oficerów, wymordowanych w czasie II wojny przez NKWD w Katyniu i pobliskich miejscowościach. Zacharewicz zauważyła, że guzik z orłem w koronie był małą częścią uniformu, ale wielkim symbolem. Guziki nadal znajdowały się przy polskich jeńcach, gdy zostali pozbawieni broni, wolności i nadziei. „One z nimi odchodziły i one z nimi pozostały w zbiorowych grobach” – podkreśla rysowniczka. Zbigniew Herbert w wierszu Guziki  napisał:
„Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
są aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
(…)”

Katyńskie guziki II, 2014 r. 

Poeta udowodnił, że nie liczy się funkcja użytkowa przedmiotów, lecz ich znaczenie dla pamięci. Podobnie postępuje artystka. W serii rysunków Guziki katyńskie każda rzecz odnosi się symbolicznie do jednego życia. Autorka balansuje między indywidualną tragedią pojmanego oficera i jego bliskich, a masowym wymiarem dokonanej zbrodni. Grupowanie guzików w szeregach nie jest przypadkowe. Żołnierze byli mordowani równie systematycznie. Jeden człowiek, jeden strzał w tył głowy, i następny, aż do ostatniego straceńca. W pracy Katyńskie guziki V przedmioty nie są uporządkowane, a swobodnie rozsypane wokół okrągłych, czarnych śladów, jakby dziur po kulach. 

Katyńskie guziki V, 2014 r.

Artystka ustosunkowuje się do martyrologii bez narracyjnego patosu. Korzysta z oszczędnych form wyrazu, bliskich abstrakcji geometrycznej. Gdyby widz nie miał pojęcia o sytuacji, jakiej dotyczą rysunki, rozważałby je zupełnie inaczej. Oceniałby je wyłącznie pod względem rozmieszczenia i zróżnicowania kształtów czy powierzchni.  

Minimalizm techniki plastycznej zastosowanej przez Zacharewicz pogłębia znaczenia idei, z których ona odważnie i niezależnie czerpie. Artystka nie moralizuje, nie epatuje dosłownością i monumentalizmem. Mimo tego jej prace wywierają silne wrażenie. Skłaniają odbiorcę, by zastanowił się, czy w większej opresji znajduje się rycerz na polu walki, czy cywil w codziennych zmaganiach z razami wymierzanymi mu przez życie.

Ekspozycję rysunków można obejrzeć w Muzeum Regionalnym w Radomsku (ul.  Narutowicza 1) do 27 listopada br. 22 listopada o godzinie 17:00 odbędzie się jej finisaż.
Zapraszam!

Zbroja podróżna

Reprodukcje prac (oprócz powyższej) wykonał Robert Sękiewicz. Pochodzą one z katalogu do wystawy - tak jak mój tekst.  Cały katalog można przejrzeć i pobrać tutaj: https://drive.google.com/file/d/0B7dZofte-d4ZOHBETDQ2QlMyNlk/view?usp=sharing. Zawiera on więcej prac niż przedstawiłam w notce. 

P.S. Moja strona na facebooku: https://www.facebook.com/motyl.marta: teksty i inspiracje na bieżąco :).
Odloty na Facebooku

11/07/2014

Odloty na Facebooku


Motylowy profil autorski znajdziecie tutaj: https://www.facebook.com/motyl.martaPodzielcie się jego adresem z rodziną, przyjaciółmi i sąsiadami ;). Będę na nim umieszczać również linki do nowych notek. Poniżej zapowiedź różnych atrakcji.

CHODŹCIE NA ŚWIEŻONKĘ!

Surrealiści sporo się naprodukowali na temat wolności myśli i pragnień. Wierzę im, bo komuś trzeba wierzyć. Zapragnęłam wyjść z mniej i bardziej twórczymi sprawami poza prywatny profil. Oddaję w Wasze ręce kilka albumów z mięskiem, które przygotowałam. Zajrzyjcie. Są w nich odgrzewane kotlety, świeżonka i mrożonki, czyli: co napisałam, co się dzieje, co kombinuję. Wszystko z mniej lub bardziej apetycznymi ilustracjami. Na bieżąco będę dzielić się z Wami informacjami, linkami do wpisów na blogu i tym, co mnie inspiruje: obrazami, fotografiami, cytatami, muzyką. Niech ich i moja energia lecą do Was, a mam nadzieję, że i od Was wiele jej przyleci.

Stoję przed moim sklepem mięsnym, chwieję się na szpilkach, żeby było uroczyście. Ciacham czerwoną szarfę, wystrzela korek od szampana, ale nikogo nie trafia w głowę. W powietrze fruną baloniki. Dwie osoby klaszczą, reszta patrzy na psy kopulujące na pobliskim skwerku. Pięknie jest!

Mark Ryden, Balloon Boyźródło

Zapraszam!
Copyright © Marta Motyl